Igor Kryszyłowicz, były juror programu Gwiazdy tańczą na lodzie - jedna z osób przemielonych i wyplutych przez show-biznes, daje upust swojej frustracji na łamach Twojego Imperium:
Branża rozrywkowa w Polsce to wielka lipa. Egzystujemy na poziomie telenowel i głupkowatych reality show. Widzę tylko marnotrawienie wielkich pieniędzy.
Sam nie zmarnował ani złotówki... Ale nie dziwimy się tej opinii. Marnotrawstwo pieniędzy zawsze boli, gdy kasa trafia do kieszeni kogoś innego.
Kraj, w którym odbywa się zaledwie pięć dużych premier teatralnych w roku, za to realizuje się głównie taniutkie kino - grzmi były kolega Dody z jury. Kraj, w którym gwiazdy błyszczą głównie na bankietach, nie ma prawa mieć prawdziwego show-biznesu. Gwiazdą wciąż zostaje u nas byle łoś, którego z ulicy wezmą do serialu**.**
Przy okazji zapewnia, że to on sam zrezygnował w dalszego udziału w show Dwójki: Zrezygnowałem, bo nie czułem się zbyt dobrze w tej roli. Jako człowiek czynu wolę samemu coś robić niż siedzieć i oglądać innych.
Igor, zastanów się jeszcze. Show-biznes nie jest wcale taki najgorszy.