Pod koniec zeszłego roku wyszło na jaw, że ministrowie rządu Prawa i Sprawiedliwości przyznali sobie łącznie 200 milionów złotych nagród, jak tłumaczyli, za ciężką i uczciwą pracę. Kwota może i wydaje się zawrotna, ale gdy okazuje się, że sama Beata Szydło przyznała sobie 80 tysięcy, pozostaje współczuć tym, którzy przez byłą premier nie zostali tak docenieni.
Fotel premiera wiązał się zresztą z szeregiem innych przywilejów, przy których gigantyczna premia nie robi takiego wrażenia. Beata Szydło mieszkała w luksusowej willi przy ulicy Parkowej w Warszawie, z której teraz musi się wyprowadzić. To i tak dość późno, bo Szydło straciła tekę premiera w listopadzie ubiegłego roku. Jak ustalił Fakt, w willi mieszkała jeszcze do lutego...
Teraz mieszka w mniej prestiżowej lokalizacji, na Czerniakowie. Musiała porzucić 480-metrową willę dla mniej wygodnego, trzypokojowego mieszkania. Nie oznacza to jednak, że nowe lokum Szydło jest zupełnie pozbawione wygód. Służba Ochrony Państwa wozi ją rządową limuzyną, a za mieszkanie i tak płacić nie musi...
Trzy pokoje, garderoba, kuchnia i łazienka - cytuje Fakt jednego z sąsiadów byłej premier. Za lokal płacić nie musi, bo - zgodnie z prawem - "należy jej się".
Jak wynika z oświadczenia majątkowego Szydło, była premier zgromadziła oszczędności w wysokości ponad 100 tysięcy złotych, ma też gospodarstwo o powierzchni ponad hektara. Jako premier zarabiała około 19 tysięcy złotych miesięcznie, ale zrezygnowała już z poselskiego wynagrodzenia (10 tysięcy miesięcznie).