Wygrana Conchity Wurst w konkursie Eurowizji w 2014 roku była wielkim wydarzeniem nie tylko muzycznym. Śpiewająca drag queen zdobyła serca eurowizyjnej publiczności, ze względu na charakterystyczny wygląd szybko stała się postacią rozpoznawalną, środowiska nieheteroseksualne zaczęły traktować ją jak ikonę, a konserwatyści oburzali się na łamanie dobrych obyczajów.
Choć od zwycięstwa Conchita nie miała większego sukcesu komercyjnego, to eurowizyjne boom sprawiło, że skupiła wokół sporą grupę fanów. Dziś ci ostatni z pewnością będą dla niej wielkim wsparciem, bo ostatnie wyznanie, jakie zaprezentowała na swoim Instagramie sprawiło, że znów będzie o niej głośno.
Od wielu lat jestem hiv-pozytywny. Nie ma to związku z moim życiem publicznym, lecz były chłopak grozi mi ujawnieniem moich prywatnych spraw, a ja nie dam nikomu prawa do zastraszenia mnie lub wpływania na moje życie - napisał w emocjonalnym wpisie Thomas Neuwirth, bo tak naprawdę nazywa się Conchita. Od momentu, gdy dowiedziałem się o tym, leczę się. Przez wiele lat znajdowałem się poniżej wykrywalności wirusa, a to oznacza, że nie jestem w stanie go przenosić - dodał artysta.
Wurst zapewniła, że jej rodzina i przyjaciele wiedzą o chorobie i akceptują ją. Swój coming out traktuje w kategorii wsparcia dla innych, których HIV wciąż jest stygmatyzowany przez społeczeństwo. "W ychodzenie z szafy" jest lepsze niż "wypychanie z niej" przez kogoś innego. Podejmując ten krok mam nadzieję zachęcić innych i pomóc w złagodzeniu stygmatyzacji innych osób - dodała Conchita.