Robert Biedroń przeszedł długą drogę od szeregowego posła Ruchu Palikota, pierwszego zresztą w polskim Sejmie homoseksualisty nie ukrywającego swojej orientacji do jednego z najpopularniejszych polityków w kraju. Sam Biedroń przez długi czas zbywał pytania o to, czy ma w planach udział w wyborach prezydenckich za dwa lata, zapewniając, że chce dalej skupiać się na rozwoju Słupska, którym zarządza od 2014 roku.
Ostatnio jednak sprawia wrażenie, jakby zmieniał zdanie. Być może zaszumiały mu w głowie sondaże, które dają mu średnio 19 procent poparcia, sytuując go na trzecim miejscu za Donaldem Tuskiem i Andrzejem Dudą.
Niewykluczone także, że mógł poczuć się dotknięty tym, że Sojusz Lewicy Demokratycznej, który miesiącami kokietował go perspektywą zostania "nową nadzieją lewicy", ostatnio stawia na Monikę Jaruzelską, która właśnie ujawniła swoje ambicje polityczne. Czy Biedroń poczuł ukłucie zazdrości? Nie wiadomo, w każdym razie w rozmowie z Super Expressem nie omija okazji do tego, by wbić Monice delikatną szpilę.
Jak tak dalej będzie mówiła, to będzie miała dobry wynik w elektoracie PiS - wypomina jej. Po co nam Jaruzelska, skoro jest PiS? Kibicuję SLD, ale boję się powtórki z Magdy Ogórek.
Cóż, Magdę mimo wszystko może być trudno przebić. Jeśli zaś chodzi o ewentualne stanowisko pierwszej damy to partner Biedronia, Krzysztof Śmiszek, doktor prawa, specjalizujący się w prawach człowieka wydaje się lepszą kandydaturą od męża Magdy, słynnego złodzieja sztućców.
Robert też tak uważa, bo śmiało ogłasza się w tabloidzie nie tylko nową nadzieją, lecz także liderem opozycji.
Przecież liderem nie jest dziś ani Schetyna, ani Tusk, ani nikt inny. To pokazują sondaże - przypomina. Moim celem jest wyjście z tej katastrofy politycznej, z wojny polsko-polskiej, w wojny między PiS a PO. Polska potrzebuje zjednoczonej opozycji przeciw PiS i jestem w stanie stanąć na jej czele. Moim celem jest odsunięcie Jarosława Kaczyńskiego od władzy. PiS jest katastrofą i nieszczęściem. Prezes PiS oszalał w swoim pędzie do destrukcji. To oczywista oczywistość, że byłbym lepszym prezydentem Polski niż Tusk i Duda. Duda nie jest prezydentem wszystkich Polaków. Kiedy dzielisz Polaków na lepszych i gorszych, faworyzujesz jedna partię, kiedy prowadzisz politykę, w której pogardzasz częścią społeczeństwa, a kochasz tylko Kaczyńskiego, to nie jesteś prezydentem wszystkich Polaków. Brakuje tu cojones… Nic nie jest wykluczone w polityce, na razie chcę dokończyć w Słupsku kwestie związane z budownictwem mieszkaniowym, żeby ludzie nie wyjeżdżali z tego miasta. Ale jeśli opozycja chce się zjednoczyć, to zapraszam do dialogu o przyszłości Polski, zapraszam do okrągłego stołu w Słupsku i współpracy ze mną. Zapraszam Grzegorza Schetynę, Katarzynę Lubnauer, Ryszarda Petru i innych. Weźmy odpowiedzialność za Polskę i stwórzmy szeroki front..
Myślicie, że Grzesiek, Rysiek i Krysia odpowiedzą na zaproszenie?