To już nie jest nawet śmieszne. W dzisiejszym Fakcie Jola Rutowicz relacjonuje ze szczegółami napaść ze strony byłego kochanka, który pijany włamał się do jej pokoju hotelowego:
Z trudem mogę o tym mówić - zaczyna dramatycznie. Strasznie się na Jarku zawiodłam. Dostał się pod mój pokój. Walił w drzwi tak, że słychać było w całym budynku. Musiałam go wpuścić, bo nie chciałam awantur.
Jakimowicz wszedł do jej pokoju. Zaczął na nią krzyczeć. Jola twierdzi, że sytuacja wyglądała groźnie:
Wyraźnie czułam od niego alkohol - relacjonuje Jola "drżącym głosem". Kazałam mu opuścić pokój, ale on zrobił się agresywny. Wreszcie zaczął kopać w drzwi od pokoju, zachowywał się jak psychopata. Całe zdarzenie mogło się zakończyć tragicznie, bo w hotelu nie było ochrony.
Rozumiecie? "Tragicznie"!
O każdej porze dnia czy nocy przyjdę jej z pomocą - deklaruje w rozmowie z Faktem bokser Marcin Najman. Niech ten aktorzyna Jakimowicz więcej nie próbuje wchodzić do jej pokoju przez zamknięte drzwi!
Jakaś granica absurdu została już przekroczona. Ale nawet załóżmy, że oni robią to dla jaj - do jakiej pracy ma zamiar pójść teraz Jakimowicz? Z czego chce żyć po tych wszystkich wygłupach?