Ostatnie dwa miesiące nie były łatwe dla Piotra Żyły. Sympatyczny skoczek bardzo stracił wizerunkowo po tym jak jego żona, Justyna wyznała przed całą Polską, że zostawił ją dla innej kobiety. Justyna przedstawiła męża jako wyrachowanego egoistę, który nie chce mieć kontaktu nawet z własnymi dziećmi. W efekcie, aby 11-letni Kuba i 6-letnia Karolina mogły choć na chwilę zobaczyć ojca, żona Żyły ponoć koczuje pod jego blokiem, a następnie informuje o tym na Instagramie.
Impulsywne zachowania Justyny Żyły stały się w końcu powodem, dla którego w pranie rodzinnych brudów Żyłów zaangażowały się osoby trzecie. Przyjaciele pary twierdzą, że Justyna jest impulsywną histeryczką, a jej napady od dawna wszystkich już męczą. Ich zdaniem w tej sytuacji odejście do innej kobiety wydaje się być uzasadnione.
Przypomnijmy: Znajomi bronią Piotra Żyły: "Impulsywność Justyny jest czymś obciążającym dla wszystkich"
Tymczasem Justyna zapewne myślała, że desperackim zachowaniem i próbą publicznego szkalowania zmusi Piotra do powrotu. Nic bardziej mylnego - jak podaje Twoje Imperium, Piotr jest zdecydowany odejść, ale wbrew temu co twierdzi Justyna - nie chce tracić kontaktu z dziećmi. W tym celu wkroczył na drogę prawną. Justyna Żyła dostała właśnie od męża pismo przedprocesowe - wezwanie do podjęcia rozmów w kwestii ustalenia kontaktów ojca z dziećmi. W jej imieniu wypowiada się dla tygodnika znajoma.
To jakaś paranoja, bo Justyna nigdy nie zabraniała mu spotykać się z dziećmi. Piotrek w każdej chwili może odwiedzić je w domu. Problem polega na tym, że on nie chce przyjechać do Wisły. Woli, żeby dzieci spotykały się z nim w jego nowym domu, w którym mieszka z kochanką. Ale Kuba i Karolina nie chcą widywać tej pani - twierdzi koleżanka Justyny.
Sam Żyła jest mniej wylewny w kontaktach z mediami. Sprawy komentować nie chce także jego mama, Ewa.
Synowa powiedziała mi, żebym się nie wtrącała w ich małżeńskie sprawy, więc się nie wtrącam - powiedziała, po czym zasugerowała, że Justyna jest niestabilna emocjonalnie. Wszyscy wiedzą, jaka jest Justyna, więc nie sądzę, żeby mój syn zabrał głos w tej sprawie.
Wreszcie sama Justyna także wypowiedziała się w tygodniku, argumentując że robi wszystko jedynie dla dobra dzieci.
Robię, co w mojej mocy, żeby dzieci nie odczuły braku ojca - zapewnia.
Myślicie, że gdy za kilka lat dzieci przeczytają, co ich mama wypisywała w Internecie i opowiadała w tabloidach, będą szczęśliwe?