Aktorki, zresztą nie tylko polskie, często narzekają na dyskryminację, panującą w branży filmowej. Weronika Rosati w wywiadzie dla Harper’s Bazaar ujawniła, że jej koledzy po fachu nie tylko grają częściej od koleżanek i dostają dużo więcej propozycji ról, lecz także znacznie lepiej zarabiają.
W Polsce są dwa, trzy projekty rocznie, w których kobieta jest główną postacią - wyznała aktorka. Wtedy wszystkie się na nie rzucamy. Problem jest, bardzo duży, choć o tym się nie mówi. Ja wiem, ile zarabiają moi koledzy, a ile ja. Płace dla mężczyzn aktorów są wyższe, ponieważ oni mają w czym wybierać.
Zdarzają się jednak zupełnie odwrotne sytuacje. Jak ujawnia Super Express, w serialu W rytmie serca najwięcej zarabia Barbara Kurdej-Szatan. Podobno partnerujący jej Mateusz Damięcki ma z tym ogromny problem, dlatego na planie często dochodzi do spięć. Rzeczywiście dysproporcja w ich zarobkach jest spora. Kurdej-Szatan za jeden dzień pracy dostaje 9 tysięcy złotych, podczas gdy Mateusz tylko pięć, chociaż nieustannie podlizuje się producentom.
Ostatnio w wywiadzie dla Party, udzielonym razem z Basią, Mateusz chwalił się, że jest tak obowiązkowy, że prosto z porodówki, gdzie przyszedł na świat jego synek, pobiegł na plan.
Wbiegłem na plan z czerwonymi z emocji oczami i natknąłem się na naszego kierownika planu i drugiego reżysera - wspomina aktor. Okazało się, że kiedy mnie nie było, ekipa przyspieszyła kręcenie sceny z Piotrem Fronczewskim i Arturem Żmijewskim. Specjalnie dla mnie!.
W tym samym wywiadzie Barbara przyznała, że do zegarka ma raczej luźne podejście.
Nie jestem ideałem punktualności - wyznała lekko.
Wiele się Basi wybacza... - skomentował kwaśno Mateusz.
Zresztą nie tylko Kurdej-Szatan zarabia więcej od Damięckiego. Pod względem dniówki przebija go także Małgorzata Foremniak, która dostaje siedem tysięcy za dzień pracy.