Jacek Borkowski od ponad dwóch lat jest wdowcem. Od śmierci żony łączy opiekę nad dwójką dzieci z pracą i, jak ujawniają jego znajomi, radzi sobie najlepiej jak można w takich warunkach. Niestety teściowa aktora i jego szwagierka są odmiennego zdania. Zapewniając, że kieruje nimi wyłącznie troska o osierocone dzieci, okradły je z pamiątek komunijnych i biżuterii po mamie. Następnie nasłały na nich kuratorkę. Borkowski musiał jej tłumaczyć, że chociaż jest samotnym ojcem, to w domu jednak nie panuje patologia. Troskliwe krewne zadbały także o wysłanie dzieci na badania psychologiczne w Rodzinnym Ośrodku Diagnostyczno-Konsultacyjnym.
Wygląda na to, że jeszcze przyjdzie im pożałować tej decyzji. Jak ujawnia Borkowski, badania wypadły bardzo niekorzystnie dla babci i cioci nastoletniego rodzeństwa.
Byli badani przez biegłą sądową, psycholog - potwierdza w tygodniku Na żywo. Każde oddzielnie i bez mojego udziału. Czekałem za drzwiami. Opinie jest jednoznaczna: *kontakty z rodziną matki są na tym etapie dla dzieci niewskazane. *
Borkowski dodaje, że nie planuje nakłaniać dzieci do kontaktów z babcią i ciocią, które straszyły je duchem zmarłej matki i planami wsadzenia ich taty do więzienia.
Nie zmuszę nastoletnich dzieci do spotkań i rozmów z babcią i ciotką - zapowiada. Nasza rodzina jest jak statek na wzburzonym morzu. On musi mieć jednego kapitana, bo jak będzie miał dwóch lub trzech, to pójdzie na dno. Czekam aż babcia i ciocia zapytają: "Jak możemy pomóc?".