Od prawie 70 lat Korea Północa i Południowa pozostawały w stanie wojny, a relacje dyplomatyczne pomiędzy krajami, które niegdyś tworzyły jeden naród, praktycznie nie istniały. Do dzisiaj. Przywódca totalitarnego reżimu i kapitalistycznego południa spotkali się na granicy swoich państw i nawzajem, przy udziale reporterów, przekroczyli granice. Następnie Kim Dzong Un i Moon Jae-in posadzili na dotąd pilnie strzeżonej granicy wspólne drzewo, które obsadzili ziemią pochodzącą z ziemi zarówno Północy, jak i Południa.
Po gestach przyszedł czas na konkretne decyzje. Najważniejsza z nich to zawarcie pokoju po trwającej 68 lat wojnie, która w latach 50. toczyła się regularnie na Półwyspie Koreańskim, a później przerodziła się w wyścig zbrojeń oraz kolejne spięcia komunistycznej Północy i kapitalistycznego Południa. Nowa historia zaczyna się teraz - napisał w pamiątkowej księdze Kim Dzong Un. Obaj przywódcy zadeklarowali, że ich porozumienie oznacza ogłoszenie pokoju, demilitaryzację granicy, uchylenie przejść granicznych, co ma duże znaczenie dla rodzin, które w skutek wojny zostały rozdzielone, a także - co istotne dla światowego pokoju - denuklaryzację półwyspu.