Trzecia edycja Gwiazdy tańczą na lodzie osiągnęła artystyczne i estetyczne zero absolutne. Zaczynając od zmiany prowadzącej: nie przepadamy za Tatianą, ale patrząc na męki, które przeżywała Steczkowska, zatęskniliśmy. Jej wejście przy muzyce Rage Against The Machine było tak obciachowe, że powinno być puszczane ku przestrodze młodym wokalistkom.
W czasie trwania programu wielokrotnie gasiłą ją Doda. Słusznie, bo Justyna nadaje się co najwyżej do Rankingu gwiazd. Zatrudnienie jej w roli prowadzącej to zbrodnia na abonamencie.
W programie było jeszcze kilka napięć. Najostrzej chyba zaatakowała Tomka Jacykowa... Gosia Andrzejewicz. Tak, ta urocza Gosia, która nie skrzywdziłaby motylka. Siedzi w niej jednak sporo jadu i złych emocji. Spodziewając się ataków ze strony Tomka, przygotowała dla niego ripostę (okrutnie marną), którą wygłosiła mimo że skomentował jej występ dosyć pozytywnie.
Ty jesteś jak taka samosiejka–stokrotka - zaczął Tomek. Jedni myślą, że to słodkie, inni, że nie, ja się muszę zastanowić. Masz troszkę kilogramów, partner musiał się nadźwigać, ale to było fajne, podobało mi się.
Andrzejewicz wypaliła na to:
Tomku, słyszałam, że jesteś kiepskim stylistą, ale nie martw się, mam znajomości w Bytomiu, załatwię ci pracę w oczyszczalni ścieków.
Tym chyba zakończymy temat Gosi. Podsumowała się idealnie.
Jacyków najostrzej wypowiedział się o Jolce Rutowicz:
Bardzo współczuję partnerowi. To nie było nic. Mam radę dla pani Jolanty, żeby rzadziej pochylała się nad zamkniętą muszlą klozetową, bo twoja kariera szybko się skończy. Zero**!**
O co mu chodziło? Nie wiemy, nie chemy nawet wnikać w jego chore skojarzenia. Szczególnie te z "muszlą klozetową".
Rabczewska oceniła ją nisko, ale dość łagodnie: Twój taniec na lodzie jest proporcjonalny do twojego myślenia, więc jest spoko. Dwa punkty.
No i Jola przejęła pałeczkę. Szczerze, zrobiła nawet na nas wrażenie. Pewna siebie, zgasiła całe jury. Jeżeli to, co ma Doda, można nazwać charyzmą, to Jola pokazała 2 razy większą.
Moim zdaniem zatańczyłam pięknie. Tak naprawdę żaden z ciebie stylista, nie wiem, u jakiego jubilera to zakładałeś, ale zdejmij, bo wyglądasz fatalnie! – rzuciła. Jeżeli chodzi o kolor różowy, to pani Dorotko, pani tron jest beznadziejny, ma czaszkę, co znaczy, że się pani kończy.
Ostatni uśmiech Dody po tym tekście nie był wcale szczery. Nie było jej do śmiechu. Zrozumiała, że Jolka walczy z nią jej własną bronią. Jest jeszcze gorsza, jeszcze bardziej bezczelna i pewna siebie i dzięki temu wygrywa. W tym, co robi Doda w tym programie, była wyraźnie lepsza. Jej teksty płynęły z serca, w odróżnieniu od tych czytanych z kartki przez Dodę, która była momentami wyraźnie sztuczna.
Odpadła Karolina "Nie chcieli mnie w Tańcu z gwiazdami" Malinowska - najsmutniejsza, najbardziej mdła z mdłych. Cóż, musi sobie poszukać jakiejś normalnej pracy. Pocieszamy - wyjdzie ci pewnie na dobre.
Aha, program zaczął się od wielkiego, białego pudelka. Wszedł z nim na salę dumny jak paw Tomasz Jacyków. Czy to miała być jakaś zaczepka? Trudno powiedzieć. Tomek, uwierz - nie chcesz się z nami konfrontować. Po prostu uwierz. A piesek był ładny. Jedna prośba - nie zabieraj go do "dark roomów" w gejowskich klubach, bo cię jeszcze obsika...