Niespodziewana śmierć DJ-a Aviciiego była szokiem dla tysięcy jego fanów. Choć 28-letni Szwed, który naprawdę nazywał się Tim Bergling, od lat zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi, to nikt nie spodziewał się, że jego życiu może coś zagrażać. Dodatkowym ciosem okazała się informacja, że muzyk nie zmarł, jak wcześniej spekulowano, z powodu problemów z trzustką, lecz zdecydował się odebrać sobie życie.
Teraz na jaw wychodzą kolejne, nieznane wcześniej szerokiej publiczności fakty z życia Berglinga. Kilka dni temu okazało się, że DJ był w poważnym związku z czeską modelką, której pomagał wychowywać jej małego synka. Teraz zachodnie media doniosły o kolejnym godnym podziwu geście Aviciiego.
Okazuje się, że muzyk z dużym zaangażowaniem wspierał liczne organizacje charytatywne, na których działalność przeznaczył miliony dolarów. Jak czytamy w brytyjskim Daily Mirror, w 2012 roku Avicii przekazał cały zarobek ze swojej trasy po Stanach Zjednoczonych na rzecz organizacji Feeding America, zajmującej się zwalczaniem głodu i niedożywienia u amerykańskich dzieci i młodzieży. Potem Bergling wpłacił na konto fundacji jeszcze dodatkowy milion funtów, czyli prawie 5 milionów złotych.
Rok później gwiazdor przekazał podobną kwotę szwedzkiej fundacji Radiohjälpen, która zajmuje się podobną działalnością. Avicii angażował się też w walkę z handlem ludźmi i ochronę osób dotkniętych przemocą ze strony zorganizowanej przestępczości.
W jednym z wywiadów Bergling przyznał, że pomaganie jest dla niego czymś naturalnym:
Gdy zacząłem zarabiać duże pieniądze, szybko zrozumiałem, że właściwie nie są mi one zbytnio potrzebne - mówił w 2013 roku. Kiedy dysponujesz takim nadmiarem gotówki, to jedynym oczywistym, ludzkim odruchem powinna być chęć podzielenia się nimi z tymi, którzy bardziej tego potrzebują.
Avicii przez kilka lat uważany był za najlepiej opłacanego DJ-a na świecie, a jego majątek w chwili śmierci szacowany był na 60 milionów funtów, czyli ok. 270 milionów złotych.