Program Hipnoza jeszcze przed startem wiosennej ramówki TVN-u zapowiadany był na hit stacji. Biorąc pod uwagę sam zamysł, wszystko brzmiało dość ciekawie. Uczestnicy mieli bowiem wykonywać zadania będąc pod wpływem hipnozy. Wprowadzaniem ich w trans zajął się hipnotyzer Artur Makieła, który miał im wmawiać np., że są Michaelem Jacksonem tańczącym moon walk lub kazał tłumaczyć im na język marsjański wszystko, co usłyszą.
Niestety, w praktyce pomysł nie spotkał się z uznaniem widzów, którzy byli rozczarowani sposobem jego realizacji. Już od pierwszego odcinka krytykowali show za "podstawionych" uczestników i sztuczne reakcje. Rzeczywiście, część zawodników była już wcześniej widywana w różnego rodzaju programach telewizyjnych, a zachowania mające być efektem hiponozy wyglądały jak gra aktorska na bardzo słabym poziomie.
W ciągu zaledwie kilku tygodni program zanotował gigantyczny spadek oglądalności. Nie pomogło nawet to, że emitowano go w najlepszym czasie antenowym, czyli w sobotę o godzinie 20. Okazało się, że widzowie przełączali w tym czasie telewizję na inne kanały.
Jak podaje portal Wirtualnemedia.pl, program prowadzony przez Filipa Chajzera tracił widzów niemal z odcinka na odcinek. Pierwszy oglądało 1,6 miliona osób, a ostatni już tylko 540 tysięcy. Tym samym TVN w tym paśmie zajmował ostatnie miejsce z tzw. "wielkiej czwórki", po TVP1, TVP2 i Polsacie.
Można przypuszczać, że w tej sytuacji stacja raczej nie zdecyduje się na nakręcenie kolejnego sezonu. Żałujecie?