Nie jest tajemnicą, że relacje Anety Zając i Mikołaja Krawczyka są dość skomplikowane. Około dziesięć lat temu aktorka straciła głowę dla kolegi z planu i dość szybko zaszła z nim w ciążę. Wszystko układało się jak w bajce dopóki nie okazało się, że urodzone jako wcześniaki bliźnięta będą potrzebować specjalnej opieki i rehabilitacji. To najwyraźniej przerosło Mikołaja, który od tamtej pory wolał więcej czasu spędzać w pracy, podrywając kolejną koleżankę z planu, Agnieszkę Włodarczyk. Tej niespecjalnie przeszkadzało to, że aktor jest partnerem jej koleżanki i ojcem dwójki jej dzieci. Tłumacząc się międzygalaktycznym uczuciem, stworzyła z nim "ciało astralne", a Aneta została sama z dziećmi.
Jak można było przewidzieć, związek Agnieszki i Mikołaja także nie przetrwał, a niestabilny uczuciowo Krawczyk szybko znalazł sobie nowy obiekt westchnień w osobie Sylwii Juszczak. Złośliwi twierdzili, że ta relacja dla odmiany ma szansę przetrwać, bo zakochanych łączy bardzo wiele - zwłaszcza skłonność do częstej zmiany partnerów. Juszczak rozstała się bowiem zarówno z pierwszym mężem, Tomaszem Pągowskim, z którym ma dwóch synów, jak i z Magnusem Arnesenem, z którym mieszkała w Norwegii. "Depilator" z kolei miał opinię łamacza serc i weekendowego tatusia, który miga się od alimentów. Czas pokazał, że przy tak wielu podobieństwach Sylwia i Mikołaj okazali się wręcz dla siebie stworzeni, a swoje wielkie uczucie przypieczętowali jakiś czas temu ślubem.
Początkowo mówiło się, że Zając zaakceptowała Sylwię bardziej niż Agnieszkę i znalazła z nią wspólny język, choćby z tego powodu, że obie są matkami. Z pewnością też więcej złości i żalu Anety skumulowało się na osobie Włodarczyk i Juszczak otrzymała niejako na wejściu "czystą kartę". Tymczasem okazuje się, że nowa żona Depilatora także ma swoje wady i zdążyła już zajść za skórę Anecie.
Kilka tygodni temu synowie Anety i Mikołaja obchodzili urodziny. Ponieważ święto wypadło w weekend, który przeważnie spędzają u taty, Juszczak i Krawczyk zorganizowali im przyjęcie. Oczywiście nie omieszkali pochwalić się tym na Instagramie. Sylwia opublikowała zdjęcie kolorowo zastawionego stołu podczas zdmuchiwania świeczek.
Nie ma to jak rodzinka w komplecie! Czterech synów! Kolorowe urodziny Michała i Roberta - napisała, próbując najwyraźniej udowodnić, jak wspaniałą, patchworkową rodzinę tworzą z Mikołajem.
Aneta nie podziela jednak ponoć jej entuzjazmu. Zdenerwowało ją zwłaszcza to, że Juszczak nazywa jej dzieci swoimi synami.
Aneta zdenerwowała się, że macocha jej dzieci publicznie nazywa ich synami. Przecież oni mają mamę! Nie powinno się mieszać im w głowach. Jeśli sytuacja będzie się powtarzać, zwróci jej uwagę - mówi znajoma aktorki w rozmowie z Rewią.
Trudno się dziwić - przez większość dni w roku, od urodzenia bliźniaków ich wychowanie spoczywa na barkach Anety. Wyprawienie jednych urodzin i chwalenie się nimi w sieci nie robi automatycznie z Mikołaja i Sylwii idealnych rodziców, zwłaszcza że Krawczyk wciąż unika płacenia alimentów.
Dziwicie się, że Aneta się zdenerwowała?