George Clooney od zawsze interesował się tym, co dzieje się w kraju i na świecie. Wielokrotnie zabierał głos w sprawach istotnych dla Stanów Zjednoczonych, a ostatnio robi, co może, by pomóc wygrać wybory prezydenckie Barackowi Obamie. I, jak się okazuje, zbić przy okazji samemu kapitał polityczny.
Nikt się nie spodziewał, że aktor ma tego rodzaju ambicje. Marzy mu się miejsce w amerykańskim senacie:
Od dziecka wiedziałem, że nie jestem stworzony do biurowej pracy, ale ostatnio zmieniam zdanie – tłumaczy. Zacząłem myśleć o zaangażowaniu się w pomoc przeciętnym ludziom. Chcę przez to powiedzieć, że niedługo możecie zobaczyć mnie w senacie. Mam chyba spore szanse na wygraną.
Chyba zaczyna mu doskwierać samotność. Kawaler bez żony i dzieci musi się przecież czymś zajmować. Wyobrażacie sobie Clooneya w roli polityka?