Nie jest tajemnicą, że wśród niedostatków Jacka Kurskiego króluje brak dystansu do samego siebie i instytucji, jakiej przyszło mu szefować. Prezes TVP co chwila odgraża się na Twitterze, że pozwie dziennikarzy, którzy niepochlebnie piszą o telewizji lub sugerują, że źle nią zarządza. Rok temu Kurski w ogóle miał pełne ręce roboty, bo trwała awantura o festiwal w Opolu, który miał odbyć się w Kielcach. Jacek pokłócił się z prezydentem Opola, który dla odmiany chciał odszkodowania od TVP. Póki co stanęło chyba tylko na donosie prokuratorskim: Kurski złożył DONOS DO PROKURATURY na urzędników z Opola! "Policja przesłuchała już pierwszych świadków"
Teraz Kurskiemu znowu puściły nerwy. Prezes zdenerwował się na artykuł Newsweeka, w którym opisano kulisy relacji panujących w TVP. Dziennikarka Renata Grochal chciała rozmawiać z największymi gwiazdami stacji, w tym z Krzysztofem Ziemcem, ale usłyszała jedynie, że on jest gotowy na "rozważania ze swoim spowiednikiem lub żoną".
Gdzie jest granica, której pan by nie przekroczył? - pytam Krzysztofa Ziemca, jedną z głównych twarzy "Wiadomości" TVP. Rozmawiamy o manipulacjach i propagandzie we flagowym programie informacyjnym.
- Ja sam nie wiem, gdzie jest ta granica. Mogę rozważać to z moim spowiednikiem albo z żoną, a nie na łamach "Newsweeka" - odpowiada Ziemiec.
W Newsweeku podano tezę, że najbardziej zaangażowani w propagandę Wiadomości są dziennikarze, którzy pracują w TVP od lat, a nie ci, którzy dostali się tam za czasów dobrej zmiany. Jednym z nich miał by być Jarosław Olechowski, były reporter TVP Info, który "zawsze brał dużo dyżurów, robił jednocześnie kilka materiałów, żeby więcej zarobić".
Na te rewelacje Kurskiemu puściły nerwy i na Twitterze pogroził, że pozwie nie tylko Newsweeka, ale i wszystkie media, które cytują tekst tygodnika... Pudelka również?