Ivana Trump, nazywana najbogatszą rozwódką świata, wygrała los na loterii, gdy pewnego wieczoru w latach 70., jako młoda dziewczyna, w jednym z nocnych klubów w Nowym Jorku poznała 30-letniego Donalda Trumpa. Choć Czeszka była wówczas żoną austriackiego narciarza Alfreda Winklmayra, nie przeszkadzało jej to flirtować z dobrze zapowiadającym się deweloperem. Znajomość rozwijała się tak dobrze, że Ivana wysłała mężowi papiery rozwodowe i wkrótce była już żoną Donalda.
Zakochany milioner nie myślał chyba racjonalnie, kiedy zgadzał się w razie rozwodu wypłacić żonie 20 milionów w gotówce. Kilkanaście lat później musiał dotrzymać słowa, a Ivana dostała nie tylko pieniądze, ale też wartą 14 milionów posiadłość w Connecticut, kolejnych pięć milionów na jej utrzymanie, 350 tysięcy rocznych alimentów, biżuterię, 49 procent udziałów w klubie dla elity w Palm Beach oraz darmowe przeloty helikopterem Trumpa. Zatrzymała też coś nieprzeliczalnego na pieniądze - nazwisko po mężu-miliarderze, które do dziś wykorzystuje do autopromocji. A tę była modelka uwielbia.
Choć za pieniądze byłego męża rozwinęła wiele biznesów i w zasadzie nie musiałaby już pracować, Ivana kocha być w centrum uwagi. Pomimo ukończonych 69 lat nie rezygnuje z bywania na salonach, gdzie za każdym razem prezentuje charakterystyczny, mocny makijaż i wyzywające kreacje. Jedną z odważnych stylizacji mogła się pochwalić w ostatnim odcinku trwającej obecnie, trzynastej (!) edycji włoskiego Tańca z Gwiazdami, w której tańczy też m.in. Anastacia.
Ivana pojawiła się w programie gościnnie w parze z... jednym ze swoich czterech byłych mężów, Rossano Rubicondim. Do występu przygotowywał ją tancerz, Samuele Peron, który wyszkolił ją w krokach walca.
Rozanielona Ivana pląsała na parkiecie niczym młoda sarna, kokietując byłego męża swoimi 69-letnimi wdziękami. Czerwona, półprzezroczysta suknia do ziemi, bogato zdobiona aplikacjami z koralików chyba zrobiła spore wrażenie na 46-letnim Rubicondim, który aż padł na kolana i nie mógł oderwać głowy od biustu Ivany.
Co ciekawe, jeszcze kilka miesięcy temu milionerka krytykowała drugą żonę Trumpa, Marlę Maples, za udział w amerykańskiej wersji tanecznego show.
Brak klasy. Nie poszłabym do tego programu wywijać tyłkiem w tych obcisłych kieckach, z cyckami na wierzchu - grzmiała na łamach magazynu People.
No cóż, wygląda na to, że już zmieniła zdanie. Ponętna z niej "tancerka"?