Beata Tadla i Krzysztof Gojdź zaprzyjaźnili się w wiosennej edycji Tańca z gwiazdami. Krótko przed jej rozpoczęciem prezenterka zakończyła swój pięcioletni związek z Jarosławem Kretem, z którym planowała ślub i wspólną przyszłość, aż w wywiadzie dla Vivy wyszło na jaw, że pogodynek tylko się przekomarzał...
PRZYPOMNIJMY: Tadla i Kret kłócą się o ślub. "Po co deklarujesz, że się ZE MNĄ OŻENISZ? W spełnieniu obietnic nie jesteś najlepszy"
Okazało się, że rozstanie Tadli i Kreta osobiście dotknęło mnóstwo osób, w tym rolnika bez żony, Adama Kraśkę, który groził Kretowi widłami.
Za kulisami Tańca z gwiazdami trwała zaś cicha rywalizacja o to, kto skuteczniej i bardziej medialnie pocieszy Beatę po rozstaniu.
Jej taneczny partner, Jan Kliment, sam szczęśliwie żonaty, zapowiedział casting, w którym osobiscie wyłoni najlepszego kandydata dla Tadli. Równolegle Krzysztof Gojdź umawiał się z nią na ploteczki przy kawie i wyjaśniał, co należałoby poprawić w jej wyglądzie.
Krzysiek zaprasza Beatę do swojej kliniki - ujawnia znajomy prezenterki w rozmowie z Faktem. Choć ona nigdy nie była zwolenniczką ingerowania w urodę, to on przekonuje ją, że to nic złego. Krzysiek zachęca, by Beata wybrała sobie takie zabiegi, które nie zmienią jej rysów twarzy i nie zrobią z niej karykatury.
Myślicie, że powinna to uznać za komplement?