Patryk Vega ma szanse zapisać się w historii polskiego filmu jako jeden z najbardziej impregnowanych na krytykę reżyserów. Vega, kręcący hurtowo filmy jeden za drugim, już dawno przestał zwracać uwagę na ich poziom artystyczny. Krytycy filmowi mniej więcej od czasu Pitbulla. Niebezpiecznych kobiet ostrzegają, że filmy Vegi mają tyle wspólnego z prawdziwym kinem, co disco polo z prawdziwą muzyką.
Przy tempie, w jakim pracuje, trudno oczekiwać przemyślanego przekazu, a raczej zbioru luźno powiązanych ze sobą scenek, no ale najważniejsze, że publiczność dopisuje, więc i kasa się zgadza. Co gorsza, reżyser, który potrafi nakręcić dialog tylko pod warunkiem, że co drugie słowo jest przekleństwem, popadł ostatnio w dziwną manię religijną i zaczął opowiadać o swoim dążeniu do świętości oraz obecności Ducha Świętego.
To wszystko sprawiło, że dawni znajomi trochę się od niego odsunęli. Maja Ostaszewska i Magdalena Cielecka już na etapie kompletowania ekipy Botoksu uprzedziły Vegę, że będą musiały bardzo poważnie zastanowić się nad dalszą współpracą i ostatecznie przemyślenia wypadły "na nie".
Teraz z ekipy Vegi wykrusza się Sebastian Fabijański. Odtwórca roli psychopatycznego Cukra w Niebezpiecznych kobietach uznał, że z artystyczną wizją Patryka oraz jeszcze bardziej niepokojącymi wizjami duchów, jest mu nie po drodze.
Moja współpraca z Patrykiem była bardzo intensywna - przypomina w Fakcie Fabijański. Teraz już się zakończyła. Nawzajem daliśmy sobie tyle, ile mogliśmy. Moja decyzja spowodowana jest poniekąd darem od losu, jako że przychodzą do mnie oferty ról na bardzo wysokim poziomie artystycznym.
No, rzeczywiście, u Patryka takie role to towar raczej deficytowy, więc trudno się dziwić Sebastianowi.
Byłbym tylko wtórny, a chcę iść do przodu - tłumaczy w tabloidzie. To jest kwestia eksploatowania siebie w danym kontekście z danymi ludźmi. Uznałem, że to nie jest moja droga.
_
_