Dzisiejszy Super Express donosi, że Jola poszła na detox, bo... jest chora na grypę! Jeszcze wczoraj sugerował, że jest alkoholiczką.
Od kilku dni czuję się fatalnie - żali się Rutowicz tabloidowi. Po prostu umieram, mam wysoką gorączkę. Ostatnio pojechałam na ostry dyżur, bo czułam się już naprawdę źle. Dostałam antybiotyki.
No to widać jednak nie grypa, bo antybiotyki stosuje się do zwalczania bakterii, a nie wirusów.
Oczywiście Jola nie ma zamiaru zrezygnować z treningów na lodowisku, w końcu nie może sobie pozwolić, żeby nagle zniknąć z ekranów telewizorów, choćby miało ją to kosztować zdrowie.
Nie wiem, jak to przeżyję. To będzie dla mnie koszmar - żali się brukowcowi.
Dobre posunięcie. Od dawna wiadomo, że osoby chore, kontuzjowane i słaniające się na nogach zawsze mogą liczyć na parę głosów ekstra od wzruszonych ich poświęceniem widzów. Dziwne, że Jola nic nie wspomina o tym, że w szpitalu odwiedzała swojego fana, który twierdził, że "tylko ona może mu pomóc".