Salvador Sobral wygrał Eurowizję w 2017 roku, co dla wielu miłośników i obserwatorów konkursu było sporym zaskoczeniem. Jazzowa ballada podbiła serca Europejczyków, a Portugalczyk szybko uwierzył, że stał się "zbawcą" festiwalu i uchroni go przed "fast foodową muzyką", jak ładnie określił propozycje innych krajów.
Wokalista niejednokrotnie wypowiadał się nieprzychylnie o imprezie, w której wziął udział. Tuż przed tegorocznym konkursem ogłosił, że największą męczarnią zeszłorocznych zmagań było to, że musiał wysłuchać innych utworów startujących w konkursie, czego postanowił sobie oszczędzić w tym roku. Łaskawie znalazł jednak czas, by przesłuchać piosenkę Izraela, która od początku była wymieniana w gronie faworytów i jak się potem okazało, wygrała głosowanie. Niestety, i ona nie przypadła mu do gustu.
Straszna piosenka. Nic się nie zmieniło od czasu, kiedy wygrałem - powiedzial w rozmowie z jedną z portugalskich gazet.
Jego słowa dotarły do wokalistki z Izraela, która na Twittera wstawiła zdjęcie z inną "gwiazdą fast foodowej muzyki", reprezentantką Cypru Eleni.
Salvadorowi i innym artystom wszystkich gatunków muzycznych wysyłam tylko miłość - napisała.
Portugalczyk w sobotnią noc musiał przeżyć jeszcze jedno traumatyczne doświadczenie - wręczyć statuetkę zwycięzcy. Na jego nieszczęście, po zsumowaniu głosów jury i widzów, na pierwsze miejsce wysunęła się Netta.
Jak myślicie, o czym rozmawiali?