Od początku tegorocznego festiwalu w Cannes głośno jest o filmie Zimna Wojna z Joanną Kulig i Tomaszem Kotem w rolach głównych. Twórcą obrazu, który stał się poważnym kandydatem do Złotej Palmy, jest laureat Oscara, Paweł Pawlikowski. Film zbiera bardzo pochlebne recenzje i niewątpliwie jest to powód do dumy: Zagraniczni recenzenci o filmie "Zimna wojna": "TO ARCYDZIEŁO!"
Jak się jednak okazuje, nawet tak sympatyczna sposobność do pokazania Polski w dobrym świetle na świecie stała się źródłem dziwnego konfliktu między reżyserem a ministrem kultury, Piotrem Glińskim. Chodzi o wywiad, którego Pawlikowski udzielił agencji AFP w 2015 roku, który został teraz niespodziewanie odgrzebany:
Jest teraz czarna lista książek, reżyserów teatralnych i filmowców, którzy nie mogą być wspierani. Mam zaszczyt być na tej liście. (...) Wraz z nowym rządem, który przejął całkowitą kontrolę nad publiczną telewizją, wracamy do czasów komunizmu. Propaganda w telewizji jest niewiarygodna.
Na publikację po trzech latach zareagował Gliński, który na Twitterze odniósł się do rzekomej "czarnej listy":
W związku z wywiadem P. Pawlikowskiego w Cannes, informuję, że w Polsce nie ma żadnej czarnej listy artystów, a minister kultury nigdy p. Pawlikowskiego o nic nie oskarżał. W Polsce jest pełna wolność twórcza. Życzę polskim artystom sukcesów w Cannes i nie tylko - napisał wicepremier.
Dodał też, że nie tylko jest to manipulacja "niemieckiego portalu", ale też jego ministerstwo dofinansowało produkcję niebagatelną sumą:
_Podobno - to niewiarygodne - wywiad z P. Pawlikowskim i atak na mnie jest manipulacją niemieckiego portalu. Ręce opadają! Tym bardziej, że w marcu wsparliśmy "Zimną wojnę" dodatkowym milionem, by można było dokończyć produkcję._
Warto dodać, że "odkurzony" wywiad Pawlikowskiego dotyczył filmu Ida, a nie Zimna wojna. Reżyser i minister kultury zostali więc wmanipulowani w dyskusję, która tak naprawdę nie wydarzyła się.
W mediach przytaczana jest wypowiedź reżysera Pawła Pawlikowskiego z wywiadu, który udzielił polskiej prasie 2 lata temu, w sposób sugerujący, że słowa te padły podczas festiwalu w Cannes - napisała w oświadczeniu dla Onetu Ewa Puszczyńska, producentka filmu Zimna wojna.
To tylko pokazuje jak duży konflikt panuje nie tylko w sferze czystej polityki, ale nawet kultury, która - zwłaszcza w obliczu kolejnego sukcesu polskiego filmu - powinna nas łączyć. Jak widać, nawet o to trudno...