Sąd Apelacyjny w Warszawie doręczył nam postanowienie o oddaleniu wniosku Mariny Łuczenko-Szczęsnej o zabezpieczenie. Przypomnijmy, że żonę Wojtka Szczęsnego niezwykle bolały komentarze internautów, a zwłaszcza te dotyczące jej twórczości. Sąd Okręgowy nakazał nam wtedy zabezpieczenie, stosując się do którego byliśmy zmuszeni kasować i blokować komentarze użytkowników pod artykułami między innymi osłabej płycie czy jedzeniu kabanosów na jachcie.
W związku z tym, że w komentarzach na Instagramie Mariny, zarówno przez nią, jak i jej fanów bardzo często wspominane są pozwy, sprawiedliwość, hasła typu "będą płacić!" i tym podobne, uprzejmie informujemy, że tym razem sąd nie miał wątpliwości. Oto fragmenty postanowienia:
Za zbyt daleko idący i wykraczający poza zakres środków niezbędnych do zabezpieczenia Sąd uznał wniosek powódki w zakresie, w jakim domagała się zakazania rozpowszechniania informacji dotyczących jej twórczości, podkreślając, że jako osoba powszechnienia znana powódka winna liczyć się z publikacjami dotyczącymi jej twórczości - czytamy.
Wydaje się oczywistym, że ludzie mają prawo komentować twórczość muzyczną celebrytki, jednak trzeba było wielu miesięcy pracy sądów, byśmy dostali to na papierze. Dalej czytamy:
Analiza materiału znajdującego się w aktach sprawy, w tym w szczególności odniesienie zastosowanego przez Sąd Okręgowy sposobu zabezpieczenia do poszczególnych zgłoszonych przez powódkę roszczeń prowadzi do wniosku, że zastosowany sposób zabezpieczenia nie stanowi adekwatnej formy tymczasowej ochrony większości tych roszczeń. Powódka zgłosiła w pozwie szereg roszczeń, spośród których najliczniejszą grupę stanowią roszczenia o usunięcie z portalu internetowego www.pudelek.pl szeregu publikacji o szczegółowo opisanych przez powódkę tytułach. Roszczenia z tej grupy nie mogą zostać zabezpieczone w zastosowany w zaskarżonym postanowieniu sposób. (...) Wymienione roszczenia dotyczą publikacji zamieszczanych przez pozwanego, gdy tymczasem sposób zabezpieczenia odnosi się do zamieszczanych przez intemautów komentarzy pod tymi artykułami. (...) Co więcej, sam sposób zabezpieczenia określono w sposób tak ogólnikowy, że ani pozwany ani organ egzekucyjny nie byliby w stanie stwierdzić zakresu obowiązków pozwanego.
Jakkolwiek cieszy nas sprawiedliwe postanowienie oraz to, że - co tu się rozwodzić - wyszło na nasze, podjęliśmy decyzję (samodzielnie, bez udziału sądu) o zaniechaniu publikacji na temat Mariny do czasu aż urodzi dziecko. Chcemy podkreślić, że wbrew oświadczeniu żony piłkarza nie retuszowaliśmy jej zdjęć, a fotograf nie został przez nas "wysłany". Jak łatwo sprawdzić w Internecie, nasza publikacja ze zdjęciami jest agregacją materiału, który pojawił się w Fakcie. Niemniej składamy to na karb stresu, w jakim żyje Marina i tymczasowo rezygnujemy z pisania o niej, skoro nawet publikacje porównujące jej zdjęcia powodują aż tak nerwowe reakcje.