Trzecia edycja programu Agent - Gwiazdy, mimo zdecydowanie barwniejszych uczestników, okazała się wyjątkowo spokojna. Nawet kontrowersyjny raper Ryszard "Peja" Andrzejewski, którego udział w show budził początkowo wielkie emocje, okazał się całkiem sympatycznym i ciepłym człowiekiem.
Nic więc dziwnego, że ostatni odcinek programu też upłynął w spokojnej, przyjacielskiej atmosferze. Do finału udało się dotrzeć Karolinie Ferenstein-Kraśko, Ilonie Ostrowskiej i Michałowi Mikołajczakowi. Ta trójka i pozostali uczestnicy Agenta spotkali się z prowadzącą Kingą Rusin w specjalnie zaaranżowanym studio.
Okazało się, że to w kopercie należącej do Ostrowskiej znalazło się czarne pióro, symbolizujące jej rolę jako Agenta, komplikującego pozostałym uczestnikom życie.
Ostrowska z rozbrajającą szczerością przyznała, że to zadanie było dla niej przyjemnością, szczególnie, że często ułatwiali je jej pozostali celebryci.
Często wykorzystywałam do tego Maję Włoszczowską, która chętnie przejmowała rolę liderki grupy, więc łatwo było zwalić na nią winę za ewentualne niepowodzenia - mówiła aktorka.
Także Ferenstein-Kraśko chętnie brała na siebie winę, przyznając, że kilkakrotnie specjalnie źle wykonała zadanie, by zmylić szyki konkurentom:
Udawałam Agenta, bo wiedziałam, że to najlepszy sposób, by zostać dalej w grze.
O zwycięstwie jednego z finalistów zadecydowały wyniki testu, jaki przeszli w poprzednim odcinku programu. Ostatecznie okazało się, że to Mikołajczak dobrze wytypował Agenta, a dzięki wykorzystaniu złotego Jokera, powiększył swoją nagrodę o dodatkowe 10 tysięcy złotych. W ten sposób zdobył aż 83 tysiące, co, jak podkreśliła Rusin, jest najwyższą wygraną w dotychczasowej historii programu.
Jeśli jesteście oddanymi fanami tego formatu, to mamy dla Was dobrą informację: na zakończenie finału Kinia zdradziła, że kolejna edycja zaplanowana jest na przyszły rok.
Będziecie oglądać? I czy odgadliście, kto był Agentem?