Karolina Szostak co kilka miesięcy ogłasza w Vivie, że jeszcze nie znalazła miłości i nadal szuka. Z wywiadu na wywiad sprawia wrażenia coraz bardziej zdesperowanej. Na szczęście w międzyczasie udało jej się przynajmniej schudnąć 30 kilogramów, chociaż, jak zapewnia, nie zrobiła tego, żeby podnieść swoją atrakcyjność ani wypożyczać za darmo ubrania od projektantów, tylko ze względu na chorą tarczycę. Zaś nowa figura przytrafiła jej się zupełnie przy okazji, jako skutek uboczny: Szostak znów o odchudzaniu: "Zrobiłam to dla zdrowia".
Jeśli chodzi o miłość, to jeszcze pół roku temu wydawało się, że coś drgnęło. Karolina zaczęła pokazywać się w towarzystwie mężczyzny poznanego na przyjęciu w Marbelli. Nowy znajomy towarzyszył prezenterce na spotkaniach promocyjnych z czytelnikami i wyglądał na szczerze zainteresowanego jej życiem i karierą. Podobno Karolinę przedstawiła Vladowi jego żona, Maria Jonas, ówczesna koleżanka prezenterki.
Szostak szybko uwierzyła w zapewnienia Vlada, że jego miłość do żony już się wypaliła, od dawna prowadzą osobne życia i rozwód jest tylko kwestią najbliższego czasu. Niestety, na widok zdjęć Vlada i Karoliny, Maria zmieniła zdanie i postanowiła odzyskać męża. Skończyło się na publicznych poniżeniach w Internecie i psuciu opinii w towarzystwie: Żona Vlada MŚCI SIĘ NA Szostak? "Wysyła jej obraźliwe SMS-y, opowiada niestworzone historie".
Szostak do tej pory kiepsko to wspomina:
Na to też trzeba uważać. Wpakowałam się już dwa razy w związki z facetami z odzysku i to była porażka - ujawnia w najnowszej spowiedzi dla Vivy. Nie ten moment, nie ta chwila w życiu tych mężczyzn. Nie byli gotowi, żeby wejść w kolejny związek, chociaż wydawało im się, że są. Ja potrzebuję czuć, że ktoś mi się oddaje w stu procentach, że mentalnie jest ze mną 24 godziny na dobę. A nie, że na początku jest euforia, noszenie na rękach i nagle, w jakimś momencie pojawia się wątpliwość w jego głowie. Uważam, że nie ma sensu wchodzić w związek, jeżeli facet nie jest w stu procentach gotowy. Może tu tkwi problem? Bo teraz, kiedy poznaję mężczyznę, z którym teoretycznie mogłabym być, od razu zaczynam go oceniać, prześwietlać i patrzeć na niego od tej ukrytej strony, której nikt nie pokazuje na pierwszej randce. U mnie to już się uruchamia podświadomie”.
Sygnałów, że nie powinna być sama, Karolina doszukuje się w codziennych sprawach. Takich jak na przykład remont mieszkania.
Myślałam, że ten remont sam się zrobi, zaufałam osobie, która miała tego pilnować i na całej linii się zawiodłam - wspomina prezenterka. Teraz czeka mnie generalny remont. Ale w tym czasie mieszkałam u mojej przyjaciółki w domu pod Warszawą i spędziłyśmy razem cudowny czas. To jest kolejny dowód na to, że jestem stworzona do życia z innym człowiekiem. Na pewno potrzebuję mężczyzny. To nie jest tak, że pogodziłam się z tym, ze żyję sama. Nie chcę być niezależna. Próbowałam coś takiego zrobić: na ścianie wieszasz cele, czyli na przykład zdjęcie pięknego domu, cudownej rodziny, wspaniałych wakacji, wizualizujesz i myślisz pozytywnie. Wiem, że afirmacja jest ważna…
Chyba w takim razie mamy dla Karoliny dobrego kandydata...