Alessandra Ambrosio przez 18 lat pełniła obowiązki "aniołka" Victoria's Secret, co zapewniało jej stały rozgłos i zainteresowanie mediów. Jako że w grudniu zeszłego roku ogłosiła koniec współpracy z bieliźnianym imperium, od niedawna musi pracować na własne nazwisko. Trzeba przyznać, że wychodzi jej to świetnie, bo 37-latka na ściankach czuje się jak ryba w wodzie i zdaje się mieć skłonności do ekshibicjonizmu.
Ambrosio, która w marcu rozstała się z narzeczonym po 10 latach związku, od kilku dni zajmuje się autopromocją w Cannes. "Odhaczywszy" kilka wystąpień na czerwonym dywanie, w czwartek wieczorem pojawiła się na gali amfAR. Jako że charytatywnej imprezie od lat nieoficjalnie "patronował" Harvey Weinstein, frekwencja na tegorocznej edycji wydarzenia nie zachwycała i Ambrosio mogła poczuć się jak prawdziwa gwiazda. Na ściance pojawiła się w intensywnie różowej sukni od Tommy'ego Hilfigera, którą zamaszyście wachlowała przed obiektywami. Uwagę zwracały szczupłe łydki, złote sandałki i obfite wargi, których rozmiar mógł jednak być kwestią makijażu.
Zobaczcie, jak Ambrosio walczyła o uwagę na gali amfAR. Myślicie, że majstrowała na tę okazję przy ustach?