Można było się tego spodziewać - 1. odcinek nowej edycji Gwiazdy tańczą na lodzie okazał się wielkim komercyjnym sukcesem. Straciła na tym przede wszystkim Fabryka gwiazd, emitowana w tym samym czasie antenowym. Trudno się dziwić - jeżeli ktoś decyduje się już na niską rozrywkę, nie odmówi sobie chyba Dody i Joli.
Wyniki oglądalności nie pozostawiają wątpliwości - pierwszy odcinek Gwiazdy tańczą na lodzie był wielkim sukcesem. Obejrzało go prawie 3,5 miliona widzów. Odpada więc argument o płaceniu Dodzie i Jolce kasy z abonamentu. Obie panie zarabiają (tak, tak!) pieniądze dla TVP2. Zarabiają kosztem Polsatu, którego show bardzo stracił. Obejrzało go 1,9 miliona widzów.
Ten sukces ma jednak drugą, ciemniejszą stronę. Bo pieniądze to nie wszystko. Liczy się też wizerunek. Takiej fali oburzenia, ataków i nieprzychylnych komentarzy jak po pierwszym odcinku Gwiazd na lodzie redkacja Pudelka nie widziała w całej swojej 3-letniej historii.
Dyrekcja TVP2 musiała się mocno wystraszyć (sądzimy, że wpłynęło wiele skarg od widzów), bo weekendowe powtórki były już ocenzurowane. Wycięto najostrzejsze momenty i pyskówki. Co dalej?
Nasz informator donosi, że Rutowicz, Jacyków, Steczkowska i Rabczewska dostali upomnienia, żeby bardziej uważali na to, co mówią (co ciekawe - Jola dostała je również tuż przed wejściem na wizję).
Czas pokaże, jak dalej potoczą się losy programu. Póki co, drugi odcinek nie zapowiada się dużo lepiej. W puszczanej w telewizji zajawce Doda rzuca: Jola jest piękna, zgrabna, jest moim ideałem, zaraz wymieniam szczękę na końską i przyczepiam sobie 3 kilo silikonu do nosa, żeby nadążyć za jej kanonem piękna.
No jak Jolka może "odnieść" się na żywo do czegoś takiego? Padnie co najmniej, że "Doda robi loda". I znowu wytną to w sobotę...