Śluby członków brytyjskiej rodziny królewskiej to prawdziwy medialny i popkulturowy fenomen. Nawet jeśli ktoś twierdzi, że nie do końca go rozumie i nieszczególnie go to wszystko interesuje, i tak kończy przed telewizorem wzruszając się na widok stremowanego księcia czy bliskiej płaczu mamy panny młodej.
Największy amok zapada w tych dniach w brytyjskich mediach, które z godnym podziwu zaangażowaniem analizują każdy najdrobniejszy szczegół uroczystości. Smaczki książęcego ślubu możemy poznać dzięki specjaliście od czytania z ruchu warg, którego na tę okazję zatrudnił portal Daily Mail. I tak, dowiedzieć możemy się na przykład, że "stremowany Harry dodawał sobie otuchy głaszcząć kciuk Meghan", a wcześniej, gdy spotkali się przy ołtarzu, powiedział jej, że "wygląda przepięknie i za nią tęsknił", by na koniec, podczas przejażdżki karocą wyznać, iż "jest już gotowy na drinka".
Analizie została poddana również konwersacja, jaka wywiązała się pomiędzy księciem a jego bratem i drużbą jednocześnie, księciem Williamem, gdy zmierzali w stronę kościała. Zdenerowoway Harry miał zapytać księcia Cambridge, czy "Meghan już tu jest, a jeśli nie, kiedy się pojawi". William tymczasem, czy to, by dodać mu otuchy i rozluźnić atmosferę, czy z prawdziwego ludzkiego dramatu, który wówczas przeżywał, wyznał:
_Moje spodnie są za ciasne!_
Mamy nadzieję, że Kate naszykowała mu na wesele drugą parę...