Kylie Jenner miała szczęście urodzić się w klanie najpopularniejszych amerykańskich celebrytów, któremu przewodzi przedsiębiorcza matka Kris Jenner. Od małego uczyła ona córki, jak umiejętnie się sprzedać, aby wieść pozbawione trosk, luksusowe życie. Córki Kris korzystają z tej wiedzy bardzo sumiennie, dzięki czemu są milionerkami, a do tego idolkami tysięcy nastolatek i nie tylko.
Rodzina Kardashianów potrafi zarabiać dosłownie na wszystkim - zarówno na prywatności i wizerunku, jak i na konkretnych produktach. Kilka lat temu Kylie założyła własną firmę kosmetyczną o nazwie Kylie Cosmetics, która natychmiast podbiła rynek. Zestawy do malowania ust sprzedawały się jak świeże bułeczki, a celebrytka zarobiła miliony dolarów. W rozwoju marki nie przeszkodziły jej nawet liczne wpadki. Klientki notorycznie zgłaszały bowiem, że kosmetyki są bardzo słabej jakości, dochodzą w paczkach niekompletne i z wadami produkcyjnymi, a nawet zdarzają się... puste opakowania. W odpowiedzi Kylie twierdziła, że to nieprawda, a negatywne komentarze to wina hejterów i konkurencji.
Teraz na wizerunku marki Kylie ponownie pojawiła się rysa. Celebrytka mocno naraziła się fanom, którzy przez wiele godzin czekali na nią przed sklepem z kosmetykami w San Francisco. Kylie sprzedaje swoje produkty głównie za pośrednictwem stronyinternetowej, jednak w niektórych sklepach ma swój kącik, w którym można kupić jej kosmetyki osobiście się z nią spotkać. Dzień wcześniej Kylie zapowiedziała spotkanie na godzinę 10 rano.
Jestem taka podekscytowana! Jadę dla ciebie, San Francisco! - napisała na Instagramie.
Pod sklepem od świtu ustawiała się długa kolejka, a niektórzy nawet zaczęli koczować pod nim już w nocy, którą spędzili... w namiotach. Niestety, nikt chyba nie przewidział, że przyjdzie mu czekać jeszcze cztery dodatkowe godziny. Tyle bowiem spóźniła się Kylie.
Tysiące fanów wyrażało swoje rozczarowanie w komentarzach w mediach społecznościowych. Dodawali, że gdy już Kylie pojawiła się na miejscu... wyszła po 10 minutach. 20-latka postanowiła się wytłumaczyć na Twitterze, zrzucając winę miejscową na policję.
W odpowiedzi na narzekania, że spóźniłam się cztery godziny na otwarcie sklepu, chcę wyjaśnić, że nie mam wpływu na to, o której dojadę. Gdyby to ode mnie zależało, byłabym tam nawet godzinę przed jej otwarciem, ale to zależało od policji, która zamknęła ulicę właśnie o tej konkretnej porze... - napisała gwiazda.
Kylie przekonywała też, że bardzo jej zależało, żeby zjawić się na spotkaniu. Dzień wcześniej do ostatniej chwili dbała ponoć o wszystkie szczegóły.
Byłam tam dzień wcześniej i osobiście dopilnowałam, żeby wszystko było jak najlepiej przygotowane. Gdybym nie kochała tych spotkań z wami, to nie robiłbym ich wcale. Ciężko mi czytać komentarze, że celowo kazałam wam czekać cztery godziny, bo tak nie było - zapewniła.
Ostatecznie Kylie zmieniła ton i podziękowała fanom za przybycie.
Co do pozytywów - dzisiaj było naprawdę niesamowicie! Uwielbiam się z wami spotykać. Jesteśmy silną ekipą! - dodała.
Myślicie, że wściekli i zawiedzeni fani dadzą się udobruchać?