Manuela Gretkowska już dawno przyzwyczaiła swoich fanów i anty-fanów do otwartego wyrażania swoich (głównie krytycznych wobec rzeczywistości) poglądów poprzez facebookowy profil. Ostatnio pisarka wyraziła niepochlebne zdanie na temat Tańca z Gwiazdami, a jeszcze wcześniej weszła na ścieżkę wojenną zMałgosią Rozenek.
Tym razem Gretkowska postanowiła odnieść się do wczorajszego "royal wedding" księżnej Meghan i księcia Harry'ego. I choć to pierwsza w historii brytyjskiej rodziny królewskiej tak mało sztampowa ceremonia zaślubin, dla Gretkowskiej była "spektaklem" i "religijnym kabaretem" w wykonaniu księdza - Afroamerykanina.
(...) Windsorów ślub na 2 miliardy widzów. Królowa Elżbieta rządzi globalną wioską TV-Netflixa, więc ma zasięg i poddanych wszędzie. Sąsiedzi z mojej wioski wybrali się obejrzeć książęce zaślubiny. Pomachać imperialnymi chorągiewkami. Elegancko, nie jak pod narciarską skocznią, gdzie kłębią się flagi obsrane nazwami polskich dziur - pisze Manuela.
Nie wiem jakie ego ma Książę Harry, ale bycie księciem zapasowym musi dawać po psyche. Tym bardziej, gdy cały świat wie, że dla ojca twoja matka była zaledwie kura nioską. Nie kurą domową tylko dworską, ale co za różnica. A potem idziesz za jej trumną i obserwuje cię kilka miliardów ludzi. Co z tego, że współczująco. Jesteś już 13-latkiem, nie 3-latkiem jak Kennedy salutujący przy trumnie ojca. Wszystko boleśnie rozumiesz. Matka nie zginęła w zamachu. Umarła przez idiotyczny wypadek uciekając od nieudanego małżeństwa. Od twojego ojca, jego rodziny, swoich problemów i pani w pięknym kapeluszu, teraz macochy siędzącej na twoim ślubie w pierwszej ławce. Może i lepiej, że para młoda przy ołtarzu jest odwrócona tyłem do najbliższych. Nie patrzy w przeszłość ciągnącą się za nimi jak czarny tren a nie biały welon. Książę Karol podczas wymiany obrączek, sakramentalnego "tak" nie patrzył na syna zajęty ważniejszą rozmową. Płakali widzowie, dla nich był ten spektakl.
Muzyka etno na standardy królewskie - rozwodzi się Gretkowska. Afroamerykański kaznodzieja nie wstydził się stand-upu. To przyszłość kościoła, dobra muza okraszona religijnym kabaretem. Facet mówił o żarze płomiennej miłości podczas ślubu chłopaka wychowanego w dworskiej lodówce. Meghan była mega wyluzowana, potargana, bez tapety zakrywającej twarz. Urocza kalifornijska dziewczyna, wykształcona lepiej od wszystkich księżniczek. Nie w sukience bezie, poobszywanej klejnotami i koronką. Jej prosta kiecka kosztowała rodzinę królewską rewolucyjnie mało - 2 miliony zł. Ale to ona za nią zapłaci. Za wdepnięcie w tradycję. Rewolucja naprawdę rozwalająca przeszłość nadejdzie, gdy jeden z paziów, może George - następca tronu, weźmie kiedyś równie pompatyczny ślub z ukochanym. Mam nadzieję, że im się uda, chłopak wygląda na wyluzowanego.
(...) Henry i Meghan, powinni dostać abonament na terapię par w prezencie ślubnym. Oboje mają za sobą hardcorowe rodzinki i trudne dzieciństwo. Przeszłości nie przekupią pieniądze, nie zaślepi sława i tytuły. Ani sex, chociażby książeco tytułowany Sussexem.
W każdym razie Boże chroń Królową, a rodzinę królewską przed nią samą. Jest jak każda inna, tyle że w większym formacie.
Trudno nie zgodzić się z Gretkowską, która wytyka rojalsom liczne "skazy" na ich pozornie "idealnym" życiu. Ale czy najbardziej "ludzka" ze wszystkich dotychczasowych ślubnych ceremonii Windsorów zasługuje na tak wiele ironicznych uwag? I jak do jej zarzutów odniosła by się aktywna dotychczas feministka, Meghan?