Od 34 dni w polskim Sejmie odgrywają się sceny niespotykane chyba na skalę światową. Zdesperowani rodzice niepełnosprawnych dzieci, zmuszeni przez swoją tragiczną sytuację finansową i brak wsparcia ze strony państwa, postanowili rozpocząć strajk okupacyjny i od ponad miesiąca zajmują sejmowe korytarze, koczując ze swoimi ciężko chorymi dziećmi.
Protest okazał się kolejnym pretekstem do partyjnych przepychanek między przedstawicielami partii rządzącej a opozycją. Niestety, do tej pory politykom nie udało się najważniejsze: doprowadzenie do wprowadzenia efektywnych zmian w ustawach o opiece społecznej i przekonanie protestujących do zakończenia strajku.
W poniedziałek w Sejmie, do którego obecnie wstęp mają tylko politycy i nieliczni przedstawiciele mediów, pojawił się Lech Wałęsa. Były prezydent przyjechał, aby wesprzec strajkujących rodziców, jednak wygląda na to, że jego wizyta nie przełoży się na jakąkolwiek poprawę ich tragicznej sytuacji.
Wezwaliście mnie, więc jestem! Chciałbym wnieść jakiś wkład do waszej walki - powiedział bojowo Wałęsa, siedząc w otoczeniu zmęczonych protestujących i dziennikarzy. Mówią, że należało załatwiać te sprawy wtedy, kiedy byłem prezydentem. Otóż oświadczam tym mądralom, że w tamtym czasie ja więcej nie mogłem zrobić!
Były prezydent wykorzystał tę okazję, by dogryźć politykom Prawa i Sprawiedliwości:
Próbują was rozgrywać, wymanewrować. Nie mieści mi się w głowie, jak niszczą nasz dorobek. Specjalnie nas kłócą, bo tylko tak mogą zostać u władzy. Są perfidni, gdzieś mają wasze męki! - przekonywał.
W pewnym momencie między Wałęsą a protestującymi wywiązała się dyskusja, która każdego wprowadziłaby w dyskomfort.
Prosimy pana, żeby pomógł nam pan rozwiązać ten problem - zwróciła się do prezydenta błagalnym tonem jedna z protestujących matek
Ale nie pomogliście mi, nie daliście żadnych argumentów - odpowiadział Wałęsa.
To kto ma to wiedzieć, jak wygrać? Myśleliśmy, że pan nam powie, zwykłym zjadaczom chleba - odparł ktoś z tłumu.
Były lider Solidarności nie był też w stanie spełnić prośby strajkujących, by zostać z nimi trochę dłużej:
O 18 muszę być w Puławach - odparł Wałęsa.
Myślicie, że jego wizyta na Wiejskiej poprawiła nieco morale strajkujących?