Beata Szydło uchodzi za jedną z najmocniej i najczęściej poniżanych osób w Prawie i Sprawiedliwości. Podpuszczana i publicznie karcona przez Jarosława Kaczyńskiego często musiała żenująco tłumaczyć się ze swoich słów, zapewniając, że wcale nie miała na myśli tego, co powiedziała. W nagrodę za to, że nie sprzeciwiła się odsunięciu jej ze stanowiska premiera rządu, przy braku merytorycznych przesłanek, miała ponoć obiecane biorące miejsce w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jednak po tym, gdy po raz kolejny dała się podpuścić Kaczyńskiemu i wygłosiła w Sejmie płomienną obronę nagród dla ministrów ze słynnym "należało im się", nie jest to już wcale pewne.
Prezes PiS-u wykorzystał tę okazję, by znów ją poniżyć. W rozmowie z portalem Na Temat ujawnił: *Przed tym wystąpieniem powiedziałem jej: pokaż proszę pazurki. *
Kiedy okazało się, że pazurki Szydło nie przypadły suwerenowi do gustu, prezes zapewnił na konferencji prasowej Prawa i Sprawiedliwości: *O żadnych pazurkach nie mówiłem. *
W ten sposób za jednym zamachem udało mu się wystawić na pośmiewisko zarówno Szydło jak i braci Karnowskich, którzy opublikowali wywiad o pazurkach. Na szczęście Beata zapewnia, że nie ma o to żalu.
Spotykam się regularnie z prezesem Kaczyńskim. Nie ma mowy o żadnym żalu - zapewnia w najnowszym wywiadzie dla Sieci. Mam na ten temat swoje przemyślenia, ale zostawię je dla siebie. Przypomnę tylko, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem, nie doszło do żadnych nadużyć, nikt niczego nie ukradł. Ministrowie nagrody przekazali dobrowolnie na cele charytatywne. Temat jest zamknięty. To był jeden z najtrudniejszych dni w moim politycznym życiu. Ale byłam przygotowana, bo "grillowanie Beaty Szydło" trwało już od dłuższego czasu. Nie tak łatwo mnie zniszczyć. I na to nie pozwolę. Polityka to nie jest zajęcie dla grzecznych dziewczynek. W gazetach czytam, że nie mam charyzmy. Natomiast faktycznie, chyba potrafię rozmawiać z ludźmi, umiem ich zjednywać. To o tyle zaskakujące dla mnie, że kiedyś byłam raczej nieśmiała, zamknięta w sobie i milcząca. Nigdy nie sądziłam też, że będę politykiem (...). Często żartuję, że jestem po prostu dziewczyną z prowincji i nigdy nie będę celebrytką
W wywiadzie dla prawicowego tygodnika Szydło potwierdza swoją niezwykłą zdolność przyjmowania spektakularnych porażek jako zwycięstw. Jak wyznaje, za jeden ze swoich największych sukcesów uważa… głosowanie w Radzie Europejskiej na temat przedłużenia kadencji przewodniczącego Donalda Tuska, gdzie przegrała 27:1 i omal się nie popłakała. Wszyscy byli przeciwko niej, nawet Viktor Orban.
Tamta sprawa zbudowała respekt wobec mnie - przekonuje teraz Beata. Udało mi się zwrócić uwagę kolegów z Rady na ważną sprawę: państwo musi mieć prawo do rekomendacji osoby, która ma zająć tak ważne stanowisko.
Była premier w ogóle uważa, że wszyscy się na nią uwzięli, zupełnie nie wiadomo, dlaczego. W ten sposób broni traktowania wojskowego samolotu CASA jako prywatnej taksówki. Jak ujawnił MON, wylatała 1,6 milionów złotych, choć mogła skorzystać z rejsowego samolotu czterdzieści razy taniej:
Jak jeździmy samochodem, to też niedobrze, bo są stłuczki - narzeka. Sama wylądowałam na drzewie, a potem media i opozycja z ofiary wypadku zrobiły ze mnie jego sprawcę. Na sygnale - źle, bo butna władza. Bez sygnału - źle, bo kolumna nie zachowuje ostrożności.
Przekonała Was?