Historia Meghan Markle przypomina scenariusz filmu Disneya. Piękna, ciężko pracująca dziewczyna z ludu spotyka swojego księcia. Po pokonaniu licznych przeciwności losu (które w tym przypadku objawiły się pod postacią zawistnych członków rodziny oraz zazdrosnych znajomych), para nareszcie staje na ślubnym kobiercu, po czym żyje długo i szczęśliwie.
Przypomnijmy: Przyjaciółka Meghan Markle z dzieciństwa ostrzega: "Jest wyrachowana! Dojdzie po trupach do celu"
Meghan zaczynała swoją karierę jako aktorka, dorabiając do czynszu drobnymi rolami w serialach i filmach. W wolnym czasie zajmowała się też kaligrafią, zaprojektowała m.in. zaproszenia na ślub muzyka - Roberta Thicke'a. Czekając na przełom w swojej karierze znalazła również zatrudnienie w amerykańskiej wersji teleturnieju Grasz czy nie grasz, który w Polsce prowadzony był przez Zygmunta Chajzera na kanale Polsat. Jej książęca mość nie zajmowała się jednak konferansjerką. Miała tylko wyglądać ładnie w trakcie prezentowania teczek z nagrodami pieniężnymi. Z tego tytułu zagraniczne media nazywają ją czasem pieszczotliwie "suitcase girl".
Przełom w karierze Meghan nastąpił w 2011 roku, kiedy otrzymała rolę zawziętej asystentki w serialu W garniturach. Niestety, małżeństwo z księciem, oprócz ogromnego awansu społecznego, okazało się nieść ze sobą również szereg konsekwencji. Podobnie jak w przypadku Grace Kelly, która musiała rozstać się z Hollywood na rzecz bycia księżną Monako, żona księcia Harry'ego również została zmuszona do rezygnacji ze swoich planów co do kariery aktorskiej. Królewska rodzina ponoć stara oddzielić się grubą linią od świata celebrytów i nie wyobraża sobie, aby nowo przyjęta do familii Amerykanka miała stanowić w tej sprawie precedens.
Oprócz rezygnacji z kariery na planie filmowym, Meghan musiała wpoić sobie również wiele innych reguł, które nas, zwykłych śmiertelników, mogą co najwyżej bawić. Nowo mianowana księżna Sussex może zapomnieć o robieniu zakupów w pojedynkę, prowadzeniu własnych kont na mediach społecznościowych, używania jaskrawych kolorów lakierów do paznokci, czy robieniu sobie selfie, których królowa wyjątkowo nie toleruje.
Co ciekawe, mimo otrzymania brytyjskiego tytułu szlacheckiego, Meghan najprawdopodobniej nigdy nie będzie mogła oddać głosu w wyborach przeprowadzanych na wyspach. Podział między rządem a monarchią jest w Wielkiej Brytanii tak znaczący, że wzięcie czynnego udziału w procesie demokratycznym przez członka rodziny królewskiej byłoby uważane za niekonstytucjonalne.
Co sądzicie o ograniczeniach narzuconych na świeżo upieczoną księżniczkę? Czy to nie czas aby brytyjska monarchia wyluzowała?