Pięć lat temu Iwona Węgrowska przedstawiła fotoreporterom swojego męża, Krzysztofa Madejskiego. Znalazła go w USA, dokąd wyemigrował w 1983 roku. Iwonka miała wtedy zaledwie roczek… Na początku małżeństwa chętnie manifestowała miłość do starszego od niej o 22 lata siwego rozwodnika z czwórką dzieci, jednak z czasem jej się znudziło i postanowiła poszukać emocji gdzie indziej.
Jeszcze będąc żoną Madejskiego, zaszła w ciążę z kochankiem. Ponieważ jednak córka przyszła na świat przed upływem 300 dni od rozwodu Węgrowskiej, otrzymała nazwisko jej byłego męża. Polskie prawo zakłada bowiem, że w takich przypadkach ojcem dziecka jest mąż matki. Tymczasem piosenkarka chciała już układać sobie życie z nowym partnerem. Konieczna była sprawa o ustalenie ojcostwa.
Na szczęście wszystko jakoś się ułożyło. Iwona wychowuje 2,5-letnią Lilianę z jej biologicznym ojcem i zapewnia, że do szczęścia potrzeba jej tylko ślubu i to koniecznie kościelnego.
Maciuś to moja miłość, największa jaka spotkała mnie w życiu - wyznaje w Super Expressie. Mam nadzieję, że już niedługo będziemy mężem i żoną, bo ślub to moje wielkie marzenia. Bardzo poważnie traktujemy ten związek i *jeśli się pobierzemy to tylko w kościele. *
Niestety, z poprzednią partnerką Maciuś też był przekonany, że szykuje się związek na całe życie i zawarł z nią ślub kościelny. Na orzeczenie jego nieważności trzeba będzie troszkę poczekać.
Nie jest to łatwe, ale mam nadzieję, że dostaniemy taką szansę - marzy Iwona. Chciałabym przysięgać Maćkowi przed ołtarzem, że go nie opuszczę aż do śmierci, a obrączki mogłaby nam podać Lilisia. Piękna przyroda, mała kapliczka, masa gości…