Trzy miesiące temu Justyna Żyła ogłosiła w Internecie, że jej mąż porzucił ją i dzieci i odszedł do kochanki. Wprawdzie stało się to prawie rok wcześniej, jednak z ujawnieniem tej informacji Justyna czekała na zakończenie igrzysk w Pjongczangu. Zresztą po powrocie polskiej reprezentacji nie było już czego ukrywać, bo dziennikarze wypatrzyli, że na Piotra czekała na lotnisku inna kobieta.
Justyna chyba się w tym wszystkim pogubiła. Po ujawnieniu rozstania zaczęła nagle udawać, że nadal są z Piotrem kochającym się małżeństwem, a on *z miłości załatwił jej sesję w Playboyu: Justyna Żyła traci kontakt z rzeczywistością: "Piotrek powiedział: "Tylu masz fanów, że zaraz dostaniesz propozycję z "Playboya". Zgódź się" *
W międzyczasie narzekała, że skoczek nie interesuje się dziećmi, więc sama "musi być dla nich matką i ojcem".
Najgorzej, że zupełnie nie mogą się porozumieć w kwestiach finansowych. Kością niezgody stał się podział majątku, a zwłaszcza prawo własności do nowego domu i działki w Wiśle-Kopydle.
Piotr chce od Justyny, aby spłaciła jego wkład finansowy - ujawnia znajomy skoczka w rozmowie z Super Expressem. Jednak ona nie ma na to pieniędzy. Co prawda zaczęła ostatnio pracować jako sprzedawczyni, ale to bardziej praca dorywcza. Jedyne, co mogłaby zrobić, to sprzedać nieruchomość i poszukać innego mieszkania.
Pod względem formalnym jedyną szansą zachowania domu jest dla Justyny udowodnienie przed sądem winy męża za rozpad związku. Wtedy będzie mogła wnioskować o korzystny dla siebie podział majątku oraz miesięczną rekompensatę za obniżenie poziomu życia. Ale to oznacza ciągnące się miesiącami publiczne pranie brudów.
To wszystko jest dla niej strasznie niesprawiedliwe - komentuje informator tabloidu. W końcu ziemię pod dom dała rodzina Justyny. Owszem, on płacił, ale to ona miała na głowie nie tylko dzieci, ale i całą budowę. Od wjazdu pierwszej koparki była tam cały czas, nawet gotowała robotnikom. Zajęła się aranżacją ogrodu, to ona sadziła wszystkie kwiatki i drzewa. Więc też swój wkład miała. Prawo mówi jasno: skoro nie mieli rozdzielności majątkowej, to wszystko mają wspólne i muszą się dzielić. Ale Justyna *nie da się tak po prostu wyrzucić z mieszkania. *