Fani Edyty Górniak na jej nowy album czekają od sześciu lat. Poprzednia płyta artystki My ukazała się w 2012 roku. Od tamtej pory Edyta zapewnia, że lada chwila wyda coś nowego, ale ciągle coś jej w tym przeszkadza: a to śmierć byłego menedżera, z którym nie współpracowała od wielu lat, a to aresztowanie byłego męża, konflikt z muzykiem, który miał przygotować aranżacje na jej nową płytę, liczne przeprowadzki, sądowa awantura z byłymi teściami oraz zasiadanie w jury programów rozrywkowych.
Piosenkarka liczyła na obiecującą znajomość z producentem Davidem Fosterem, odpowiedzialnym za sukces utworów Celine Dion i Mariah Carey, jednak okazało się, że woli nagrywać z Carlą Bruni. Była jeszcze próba współpracy z Donatanem, która u obu stron pozostawiła ponoć niesmak: Donatan nie chce wydać wspólnej piosenki z Górniak? "Edyta jest OBURZONA"
Chociaż nie brakuje opinii, że Edyta mogłaby dużo lepiej wykorzystywać swój talent, wszyscy raczej zgodni są co do tego, że głos ma wyjątkowy.
Niestety, odkąd przeprowadziła się do Kalifornii i do pracy w TVP musi latać samolotem, jej głos narażony jest na różne niebezpieczeństwa.
Problemem są nie tylko częste zmiany klimatu, lecz także długie przebywanie z klimatyzowanym samolocie. Ostatnio skończyło się zapaleniem płuc.
Zaalarmowana tym Edyta podjęła decyzję o wykupieniu ubezpieczenia na głos. W razie gdyby nie mogła już śpiewać, ubezpieczyciel wypłaci jej 3 miliony złotych. Wprawdzie przy takiej kwocie miesięczne raty sięgają kilku tysięcy złotych, jednak Edyta uważa, że warto.
Wybrała ubezpieczenie na 3 miliony złotych - potwierdza informator Faktu. Ma jednak nadzieję, że nigdy nie będzie musiała z niego skorzystać. Nie wyobraża sobie straty głosu, ale wie, że takie przypadki zdarzają się nawet najlepszym.