Stacja HBO jest znana z szeregu hitowych seriali, które na stałe wpisały się w świadomość widzów na całym świecie. Seks w wielkim mieście, Dziewczyny lub Sześć stóp pod ziemią to pozycje kultowe, ciągle zyskujące nowych fanów, pomimo zakończenia ich produkcji lata temu. Mimo odniesionych wcześniej sukcesów, w 2011 roku twórcom HBO udało się przejść samych siebie i stworzyć serię, która absolutnie zawładnęła masową wyobraźnią. Mowa oczywiście o wyjątkowo popularnej Grze o tron.
Zobacz też: Tak wyglądali kiedyś aktorzy "Gry o tron"...
Jedną z niezaprzeczalnych beneficjentek telewizyjnej adaptacji stała się Emilia Clarke. Wcześniej nieznana brytyjska aktorka, zaprezentowała się wszystkim jako Daenerys - królowa smoków. Rola dziewczyny z wyjątkową relacją z fikcyjnymi stworzeniami przyniosła Emilii rzesze fanów oraz zatrzęsienie nowych propozycji pracy.
Prawdopodobnie najbardziej lukratywnym kontraktem, który Emilia otrzymała przez swoją pracę na planie Gry, była propozycja zagrania w najnowszej produkcji z cyklu Gwiezdnych Wojen, pod wyjątkowo zawiłym polskim tytułem Han Solo: Gwiezdne Wojny – historie.
W ramach promowania swojego najnowszego filmu aktorka pojawiła się w okładkowej sesji do letniego numeru Vanity Fair. Gwiazda pozowała przed obiektywem Craiga McDeana w wyjątkowo ascetycznym, pastelowym otoczeniu, przywodzącym na myśl setki innych rozkładówek modowych, wykonanych w popularnej estetyce skandynawskiej. Wystylizowana przez Jessicę Diehl, Emilia udawała zdziwioną w strojach od Michaela Korsa, Louis Vuitton i Max Mary.