W momencie, w którym Donald Trump wygrał z Hillary Clinton w wyborach na prezydenta Stanów Zjednoczonych, cała Ameryka podzieliła się na dwa obozy. Jako że większość gwiazd amerykańskiego show biznesu raczej wyznaje poglądy demokratyczne, Trump nie może pochwalić się szczególną sympatią w Hollywood. Wśród celebrytów są jednak i tacy, którzy od lat darzą kontrowersyjnego prezydenta uznaniem, a jednym z nich jest Sylvester Stallone. Kilka dni temu weteran kina akcji został przyjęty przez Donalda w Białym Domu.
Prezydent zaprosił 70-latka, gdyż na jego prośbę miał on pośmiertnie przeprosić pierwszego czarnoskórego mistrza wagi ciężkiej, który w 1913 został skazany za przewiezienie przez granicę białej dziewczyny. Sprawa Jacka Johnsona od lat wzbudzała kontrowersje wśród amerykańskich fanów sportu, a o oczyszczenie jego dobrego imienia walczyło wiele gwiazd.
Zmarły w 1946 roku Johnson był naprawdę wielkim wojownikiem, który miał wyjątkowo ciężkie życie - powiedział Trump. Nie był traktowany sprawiedliwie i jestem zaszczycony, że mogłem oczyścić jego dobre imię.
Jak podaje Daily Mail, Trump zwrócił się też do Sylvestra Stallone’a z propozycją powierzenia mu "stanowiska w jego administracji związanego ze sztuką". Jako że Stallone do dawna rozważał zaangażowanie w politykę, aktor jest "podekscytowany i żywo zainteresowany pomysłem Trumpa". Według portalu filmowy Rambo miałby kierować National Endowment for the Arts (NEA), federalną agencją wspierającą - przede wszystkim funduszami - kulturę i sztukę.
Podczas wizyty w Białym Domu zdeformowana twarz Stallone'a wyrażała zadowolenie, co może oznaczać, że gwiazdor przyjmie oferowane mu stanowisko. Myślicie, że Stallone nadaje się na polityka?