Hucznie zapowiadana Narodowa Gala Boksu na Stadionie Narodowym okazała się totalną klapą. Pomimo niskich cen biletów, próby wyprzedania wolnych miejsc za pośrednictwem Groupona i zniżek, nie znalazło się wystarczająco dużo chętnych, by wypełnić trybuny stadionu. Nie pomogło nawet rozpaczliwe nawoływanie dziewczyn bokserów w mediach społecznościowych, które starały się w akcie desperacji sprzedawać 3 bilety w cenie 2. W efekcie realizatorzy gali musieli posiłkować się przyciemnianiem obrazu i wyłączaniem świateł na widowni, by zatrzeć niesmak niemal zupełnie pustego stadionu. Galę transmitowała Telewizja Polska, która po raz kolejny zainwestowała w imprezę, która nie przyciągnęła przed telewizory nawet fanów sportu.
Pierwszym rozczarowaniem była walka Marcina Najmana z Bigisem, zakontraktowana na sześć rund. Niestety, fanom boksu nie było dane zobaczyć tak długiej walki. Na początku czwartej części spotkania pięściarzy, Polak doznał kontuzji barku i oddał walkę. Niespodziewanie walkowerem wygrał reprezentant Łotwy, pokonując tym samym organizatora gali...
Część artystyczna, w którą zaangażowana była Edyta Górniak, również nie powaliła na kolana. Piosenkarka śpiewała największe hity, jednocześnie skacząc boso po zakrwawionej macie w ringu.
Kolejne wielkie rozczarowanie spotkało amatorów sztuk walki podczas spotkania brata Osi Ugonoh, uczestniczki Top Model, Izu Ugonoha z pięściarzem Fredem Kassim, który po dwóch rundach stwierdził, że bolą go noga oraz głowa i nie będzie walczył. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Kassiemu po prostu nie chciało się walczyć, na co być może, wpłynęła atmosfera panująca na stadionie.
Jedynymi plusami gali mogą być wygrane walki Artura Szpilki, który w końcu przełamał się po ostatnich kompromitacjach i Ewy Piątkowskiej, która pokonała rywalkę na punkty.
Oglądaliście?