We wczorajszym odcinku Mam talent obejrzeliśmy ostatnie fragmenty castingów. W jakiś sposób żal nam tych ludzi walczących z wypiekami na twarzy o nagrodę 100 tysięcy euro, gdy rozmawia z nimi cynicznie usmiechnięty Marcin "180 000 zł miesięcznie" Prokop. On zgarnia taką sumę co 2 miesiące, nie musząc się stresować i nikomu nic udowadniać. Odkąd wszyscy dowiedzieli się, ile zarabia, łatwiej zrozumieć to jego zadowolenie z siebie. Tylko czy przez to nie staje się dla widzów trochę "nieludzki"?
Z jurorów zaskoczyła Foremniak, która coraz bardziej się rozkręca, coraz śmielej i głośniej mówi. Tak jakby uwierzyła wreszcie w swoją wyjątkowość. Dziwnie nie pasuje nam do tej roli. Powinna chyba pozostać wierna wizerunkowi surowej nauczycielki klas 1-3.
Co do samych castingów - i tym razem w programie nie zabrakło naprawdę utalentowanych ludzi, jak chociażby dziewczyn z kwartetu smyczkowego, dwóch barmanów czy brzuchomówcy. Jednak wyglądało trochę tak, jakby najlepsze było już za nami, jakby tym razem przyszły głównie jakieś niedobitki. Poprzednie castingi były znacznie ciekawsze.
Oczywiście nie zabrakło dziwaków i ludzi, którzy nie spodobali się jury. Najbardziej oberwało się zespołowi Caro Dance, który na samym początku strzelił sobie samobója: zaczęli się przechwalać swoimi osiągnięciami. Niestety, nie szło to w parze z jakimiś szczególnym talentem. "To była kiszka!" - podsumowała ich ośmielona Foremniak.
Później poznaliśmy półfinalistów. Ze 130 osób, które przeszły na castingach, do odcinków na żywo zakwalifikowano 40. Znaleźli się tam m.in. 11-letnia Klaudia Kulawik (ta, która śpiewała Niemena), 15–letnia Klaudia Talencik, niewidoma Ewa Lewandowska, jeden z sobowtórów Elvisa, 15–letnia Paulina Lenda, która w zeszłym tygodniu zachwyciła nas swoim wokalem, podrobione Spice Girls – Nasty Ladies, parodysta Maryli Rodowicz, fryzjerka śpiewająca country czy "człowiek-wąż". Za tydzień zobaczymy pierwszą ósemkę w półfinałach na żywo.