Większość młodych dziewczyn marzących o karierze aktorki przez lata trenuje w kołach teatralnych oraz uczęszcza na każdy możliwy casting, w celu zdobycia niezbędnego doświadczenia. W tym niezwykle żmudnym procesie znacznie pomaga posiadanie wpływowej rodziny oraz rzeszy obserwatorów na Instagramie.
Tak było w przypadku Cary Delevingne. Pochodząca z arystokratycznego brytyjskiego rodu modelka stała się popularna dzięki pracy z licznymi markami o światowym zasięgu. Wśród nich szczególnie odznaczyło się Chanel, którego wieloletni dyrektor kreatywny - Karl Lagerfeld, wyjątkowo upodobał sobie wysoko urodzoną Brytyjkę, zatrudniając ją do większości swoich pokazów oraz kampanii reklamowych. Osiągnąwszy niemal wszystko w świecie mody, Cara postanowiła w 2015 roku, że pora skupić się na bardziej poważnym zajęciu - aktorstwie.
Jak się okazało, wpływowe znajomości mogą pomóc w otrzymaniu angażu w filmie, jednak nie mogą zapewnić przychylności recenzentów oraz widzów. Wszystkie potencjalne "hity", w których miała zagrać Delevingne, okazały się być finansowymi klapami. Nawet w najlepiej zarabiającym z tej grupy Legionie Samobójców Cara została wyliczona jako jeden z głównych czynników odpowiadających za negatywny odbiór filmu.
Na całe szczęście celebrytka cały czas może liczyć na przychylność świata mody, do którego coraz częściej wraca. Modelka wystąpiła ostatnio w nowej kampanii reklamowej niemieckiej sieci perfumerii Douglas. W czarno-białej sesji zdjęciowej wykonanej przez słynnego fotografa – Petera Lindbergha, Cara pozuje zadumana, prezentując się w swoim klasycznym looku "chłopczycy". Modelce towarzyszy m.in. Jon Kortajarena - jeden z najbardziej popularnych modeli na świecie, znany również jako "kochanek" Nataszy Urbańskiej z jednego z jej teledysków.
Przypomnijmy: 6. model świata w teledysku Urbańskiej! (SEKSOWNY?)
Nie przejadła wam się już Cara w roli modelki?