Maffashion dzięki ciężkiej pracy, na którą składa się przymierzanie darmowych ubrań, podróżowanie po świecie i kręcenie wideo na Snapchacie zyskała wielką popularność, która wykracza już poza granice Polski. Za tym idą również wielkie pieniądze, które Julia Kuczyńska zarabia będąc twarzą rozmaitych produktów, które wpatrzone w nią dziewczyny zwyczajnie chcą mieć, by choć trochę zbliżyć się do swojej idolki.
Kuczyńska co jakiś czas objawia się także jako aktywistka, m.in. uczestnicząc w Czarnych Protestach czy akcji Sexed, która ma uświadamiać Polaków w zakresie wiedzy o seksie.
Z okazji Dnia Dziecka Julka postanowiła zaistnieć jako miłośniczka zwierząt i na swoim Instagramie pochwaliła się, że "adoptowała" kangura z warszawskiego ZOO. Sam pomysł jest szczytny, bo pozwala za pieniądze z adopcji utrzymać zwierzęta w dobrym stanie, zapewnić im pożywienie i opiekę. Kulisy tej "adopcji" już niestety nie są tak szczytne, jakby Kuczyńska chciała.
W opisie zdjęć dowiadujemy się bowiem, że to nie ona sama wpadła i opłaciła ten pomysł, a zrobiła to kolejna firma, z którą Maff nawiązała współpracę. Właśnie zostałam MAMA "zastępcza"! Moim dzieckiem jest dwu letni kangurek, który nie ma jeszcze imienia! Australijska marka @aussiehair, której jestem twarzą "podarowała" mi do "adopcji" zwierzaka! - napisała blogerka.
Dodajmy, że z oficjalnego cennika ZOO wynika, że adopcja kangura to koszt 200 złotych miesięcznie, czyli zapewne pół wizyty Julii u fryzjera. Myślicie, że taka promocja służy bardziej jej czy zwierzętom?