Rozstanie Maryli Rodowicz z Andrzejem Dużyńskim po 30 latach bycia razem było dla wszystkich zaskoczeniem. Para uchodziła bowiem za zgodną i często pojawiała się razem na salonach. Niestety Dużyński doszedł do wniosku, że w ich małżeństwie brakuje namiętności i poszedł jej szukać gdzie indziej. Wyprowadził się też ze wspólnego domu w Konstancinie.
Rodowicz nie zostawiła wówczas na Andrzeju suchej nitki i atakowała go w mediach. Oskarżała go o to, że ciągle ją krytykował, kazał chodzić w szpikach, a o tym, że już jej nie kocha, poinformował ją drogą mailową. Z kolei Dużyński zarzucał żonie wypominanie mu, że nie dba o siebie, kiepsko się starzeje oraz, że ukradkiem podjada ciastka.
Choć powiedzieli sobie wzajemnie wiele przykrych słów, początkowo Maryla miała chyba jeszcze nadzieję na powrót i ponoć celowo przeciągała rozwód. Potem pogodziła się z odejściem męża, ale postanowiła zawalczyć o pieniądze. W efekcie sprawa cięgnie się już dwa lata, a Maryla zamiast comiesięcznych alimentów domaga się od niego kilku milionów płatnych z góry.
Podobno para jest coraz bliżej osiągnięcia porozumienia. Jak twierdzi Fakt, piosenkarka pogodziła się z mężem i na spokojnie negocjuje z nim warunki rozwodu.
Rozwód będzie i to pewnie w tym roku, a my musimy się jeszcze porozumieć w spornych kwestiach. To wszystko jest już na finiszu naszych negocjacji i to już tylko formalność - powiedziała.
Jak twierdzi tabloid, Maryli zależy na utrzymaniu dobrych relacji z Dużyńskim.
Mój mąż cały czas jest mi bliską osobą. Nie można tak przekreślić 30 lat wspólnego życia. Łączy nas dziecko i musimy żyć w zgodzie, żeby nie krzywdzić naszego syna. On też na swój sposób przeżywa rozwód rodziców i nie chcemy, by się stresował - mówi artystka.
Na szczęście, w przeciwieństwie do syna, córka Maryli cieszy się z jej rozwodu.