W niedzielę rano zmarł Robert Brylewski, wokalista, gitarzysta, kompozytor i autor tekstów, kojarzony głównie jako członek Brygady Kryzys czy zespołu 12RAEL.
Nieoficjalnie wiadomo, że jedną z przyczyn śmierci artysty mogło być brutalne pobicie, którego padł ofiarą na początku stycznia. Jak podaje Fakt, muzyk miał kupić mieszkanie od starszej kobiety, której syn nie wyraził zgody na sprzedaż lokalu. Kiedy napastnik dowiedział się o transakcji, było już po fakcie. Mężczyzna wpadł w szał i udał się do mieszkania, w którym zastał Brylewskiego. Wtedy doszło do dotkliwego pobicia. Sąsiedzi i pracownicy pobliskiego sklepu, gdzie pomocy szukał poturbowany Brylewski, zadzwonili po karetkę, która przewiozła go do szpitala. Artysta przeszedł kilka operacji. Brylewski w konsekwencji spędził kilka tygodni w śpiączce, z której nie udało się go wybudzić. Zmarł w wieku 57 lat.
Paweł Kukiz w poniedziałkowym wydaniu Polsat News postanowił wspomnieć zmarłego kolegę po fachu. Polityk przyznaje, że często na swojej muzycznej ścieżce spotykał Roberta Brylewskiego:
Graliśmy nieraz na różnych festiwalach, na wspólnych imprezach - wspomina Kukiz. Myślę, że mimo różnic światopoglądowych - i nie mówię tego dlatego, że Robert zmarł - bardzo go szanowałem, bardzo szanowałem jego wolność - mówił.
Niestety, na tych słowach lider ruchu Kukiz'15 nie poprzestał. Były muzyk pokusił się o jedno zdanie za dużo:
Ale okazuje się, że wolność konsumowana w nadmiarze może się nie najlepiej kończyć - dodał na koniec, co rozwścieczyło jego fanów:
Mogłeś sobie darować te farbowane żale, skoro chwilę później bredzisz o jego śmierci, która była wynikiem styczniowego pobicia, że spowodowała ją "wolność konsumowana w nadmiarze". Obrzydliwe i żenujące - pisał jeden z obserwatorów.
Komentarz w Polsacie kompletnie żenujący. Nie lepiej zamknąć jadaczkę i uszanować prośbę bliskich? Co ma konsumpcja do pobicia ze skutkiem śmiertelnym? - dociekał kolejny z fanów.
Póki co Kukiz nie skomentował niefortunnej wypowiedzi.