Informację o śmierci 57-letniego muzyka przekazała wczoraj jego rodzina. Z oświadczenia mogliśmy się dowiedzieć, że Brylewski od kilku tygodni był w śpiączce, która była efektem odniesionego urazu. Fakt donosi, że artysta trafił do szpitala w styczniu 2018 roku po tym, jak zostal brutalnie pobity przez mężczyznę, u którego matki wynajmował mieszkanie.
W szpitalu przeszedł operację trepanacji czaszki, po której wrócił do domu. Niestety, stan jego zdrowia zaczął się pogarszać i dodatkowo zachorował na zapalenie płuc. W marcu ponownie musial być hospitalizowany. Lekarzom nie udało się wybudzić go ze śpiączki. Znajomy muzyka w rozmowie z Faktem poinformował, że "artysta zmarł w wyniku kłopotów z krążeniem i zatrzymania pracy serca".
Odpowiedzialny za pobicie mężczyzna, Tomasz J. od stycznia przebywa w areszcie z zarzutem ciężkiego uszkodzenia ciała. Dziś prokuratura poinformowała, że zostanie przeprowadzona sekcja zwłok i nie jest wykluczona zmiana kwalifikacji prawnej czynu zarzucanego podejrzanemu.
Postępowanie nadal się toczy. Dotychczas sprawca miał postawiony zarzut ciężkiego uszkodzenia ciała i przebywa od stycznia w areszcie. Z uwagi na śmierć pokrzywdzonego prokurator podjął decyzję o przeprowadzeniu sekcji zwłok. Jakiekolwiek decyzje odnośnie ewentualnej zmiany zarzutów będą podejmowane po uzyskaniu opinii biegłego, w tym nie można wykluczyć zmiany kwalifikacji prawnej czynu zarzucanego podejrzanemu - powiedziała w rozmowie z WP Gwiazdy Renata Mazur z Prokuratury Rejonowej Warszawa – Praga Północ.