Marzena Kipiel-Sztuka zdecydowała, że nie warto rozwodzić się z bijącym ją mężem alkoholikiem, żyjącym na jej koszt. To chyba gorzej niż w serialu...
Marzena ma już jeden rozwód za sobą i uważa, że niczego on nie zmieni - twierdzi jej przyjaciółka. Dobre. Wiele w życiu słyszeliśmy, ale opinia że rozwód nic nie zmienia w małżeństwie, brzmi szczególnie ciekawie. Zwłaszcza, jeśli chodzi o związek, w którym maż bez zahamowań korzysta z pieniędzy żony.
_**To ona go utrzymywała**_ - mówi inna znajoma. Przemek nie kwapił się do pracy. Mało tego, brał od niej pieniądze na alimenty dla nastoletniej córki z poprzedniego związku. Ich małżeńskie kłopoty wyniknęły na pewno z zamiłowania obojga do nadużywania alkoholu i z charakterów, do których wzajemnego poznania nie mieli przed ślubem zbyt wiele okazji. Przecież pobrali się zaledwie po trzech miesiącach znajomości, o czym mało kto wie.
Twoje Imperium donosi, że niemal od początku trwania ich małżeństwa Przemysław Buksakowski używał wobec żony przemocy. Sprawa wyszła jednak na jaw dopiero dwa miesiące temu, kiedy pobił ją mocniej niż zwykle. Otwarcie nawet się do tego przyznał: Marzenka wyprowadziła się z mieszkania, które wynajmujemy, bo ją pobiłem - powiedział w rozmowie z Faktem.
Po raz pierwszy makijażystki na planie serialu ledwo zdołały zamalować jej sińce - wspomina znajoma Sztuki. Choć do rękoczynów dochodziło już wcześniej.
Dopiero po tym pobiciu Kipiel-Sztuka wyprowadziła się z domu i zamieszkała samotnie we Wrocławiu. Tolerowała takie życie, dopóki ludzie się nie dowiedzieli. Dobrze, że chociaż po tym zdecydowała się to przerwać. Dlaczego jednak nie chce się rozwodzić? Czyżby liczyła na to, że jeszcze się między nimi ułoży?
Rzuciła się w wir pracy, próbuje od nowa być szczęśliwa - tłumaczy Marzenę jej bliska koleżanka. _**Odseparowała się od męża.**_
Szkoda tylko, że nie chce odseparować go od swojego konta. W takiej sytuacji trudno być dobrej myśli. Obawiamy się, że ich powrót do dotychczasowego życia jest tylko kwestią czasu.