Przygotowania reprezentacji Polski do najważniejszej piłkarskiej imprezy na świecie ruszyły pełną parą. Po zgrupowaniu w Arłamowie przyszedł czas na spotkania towarzyskie. Pierwszy mecz Polska rozegrała w Poznaniu z reprezentacją Chile, która nie zakwalifikowała się do mistrzostw świata. Spotkanie ma pozwolić Polakom zapoznać się ze stylem gry, charakterystycznym dla drużyn z Ameryki Południowej, skąd pochodzi jeden z rywali, z którym zmierzymy się na mundialu w Rosji.
Początek meczu nie zwiastował spektakularnego piłkarskiego widowiska. Zachowawcze zagrania i dużo nerwowych błędów sprawiały, że spotkanie przypominało bardziej zawody B klasy, niż przygotowania do Mistrzostw Świata. Kibice pierwszy raz wstrzymali oddech dopiero w 28. minucie, kiedy po świetnym podaniu Kuby Błaszczykowskiego, Kamil Grosicki zmarnował stuprocentową szansę na gola. Na szczęście dwie minuty później Polska prowadziła już 1:0, po fenomenalnym strzale z dystansu Roberta Lewandowskiego. Strzał Lewego zawdzięczamy najprawdopodobniej Ani Lewandowskiej, która odpowiednio zmotywowała kilkoma motywacyjnymi cytatami swojego męża, zanim ten wyszedł na boisko.
Kamil Grosicki w swoje trzydzieste urodziny, co prawda nie strzelił bramki, ale szczęścia wystarczyło, by zaliczyć asystę. Akcję po podaniu Turbo Grosika, pewnie wykończył Piotr Zieliński, podwyższającc wynik na 2:0. Niestety, przez chwilę nieuwagi polskich obrońców, zawodnikom Chile udało się pokonać Wojtka Szczęsnego. Piłkarze zeszli z murawy do szatni w przerwie spotkania z wynikiem 2:1.
W niecały kwadrans po rozpoczęciu drugiej połowy Chilijczykom udało się strzelić drugą bramkę, która dała im remis. Zdenerwowany Adam Nawałka przy linii bocznej nie przypominał już tego uroczego, uśmiechniętego pana z reklamy parówek. Coraz mniej uśmiechał się także Robert Lewandowski, widząc poczynania Grzegorza Krychowiaka - po samodzielnie wywalczonej piłce, Krycha przewrócił się w polu karnym, nie oddając nawet strzału. Za drugim razem zmarnował świetne podanie Roberta, oddając strzał, którym, cytując klasyczne powiedzenie najpopularniejszego komentatora sportowego, Dariusza Szpakowskiego, chciał wystraszyć wszystkie gołębie na stadionie.
Trener postanowił oszczędzić nerwów Robertowi i pozwolił mu zejść z boiska w 74. minucie. Po zejściu Roberta na boisku nie wydarzyło się już nic godnego uwagi.
Jak oceniacie szanse polskiej reprezentacji na mundialu w Rosji po pierwszym, rozgrzewkowym starciu?