W piątek Sąd Rejonowy dla miasta stołecznego Warszawy wydał wyrok w sprawie niebezpiecznej sytuacji na drodze, jaką spowodował Paweł Królikowski. 2 października 2016 aktor prowadząc swoje luksusowe audi Q5 wymusił pierwszeństwo na ruszającym z przystanku autobusie miejskim, zmuszając go do gwałtownego hamowania. Większość pasażerów powpadała na siebie nawzajem, zaś 74-letnia Barbara G. doznała urazu głowy i musiało ją zabrać pogotowie.
PRZYPOMNIJMY: Królikowski pójdzie do więzienia? "Spowodował wypadek z ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu"
Sędzia uznał, że Królikowski nie zachował należytej ostrożności zmieniając pas, na dodatek w niedozwolonym miejscu, by niespodziewanie dla innych użytkowników ruchu podjąć manewr skrętu w ulice Świętokrzyską. Kompletnie zaskoczył tym kierowcę autobusu miejskiego, który został zmuszony do ostrego hamowania. Aktor został skazany na 10 tysięcy zadość uczynienia dla poszkodowanej pasażerki, 14 tysięcy złotych grzywny i 1,5 tysiąca opłat sądowych.
Czyli uzbiera się spora sumka. Dla ojca pięciorga dzieci 25,5 tysiąca złotych to z pewnością duży wydatek.
Prawnik aktora nie kryje rozżalenia. Jego zdaniem sędzia źle poprowadził ciągnący się od prawie dwóch lat proces.
Sprawa jest skomplikowana pod względem praktycznym - narzeka w Super Expressie mecenas Dawid Biernat. Nie rozumiem, dlaczego sąd nie wziął pod uwagę roli kierowcy autobusu, który, naszym zdaniem, zbyt gwałtownie zahamował, co doprowadziło do urazu głowy pasażerki. Poza tym poszkodowana nie ma żalu do mojego klienta, uważa, że był to nieszczęśliwy wypadek.