Historia Tadeusza Komendy ma duże szanse przejść do historii jako jedna z największych kompromitacji polskiego sądownictwa. 18 lat temu 23-letni wówczas Komenda został aresztowany pod zarzutem zabójstwa 15-letniej Małgosi z Dolnego Śląska.
Zaszczuty przez śledczych mężczyzna, który w momencie aresztowania miał zaledwie podstawowe wykształcenie i zarabiał na życie myciem samochodów, początkowo przyznał się do winy. Sąd uznał, że obciąża go materiał dowodowy w postaci śladów po ugryzieniach, włosów, czapki i zapachu.
Podczas pobytu w więzieniu Komenda podjął decyzję o odwołaniu się od wyroku, jednak skończyło się tym, że Sąd Apelacyjny dołożył mu kolejne 10 lat odsiadki.
Dopiero w marcu 2018 roku, po ponownym przeanalizowaniu dowodów, nad którymi pracowali biegli z Instytutu Ekspertyz Kryminalistycznych w Poznaniu, zwolniono go z więzienia. 16 maja został uniewinniony. Już wtedy obrońca Komendy, były minister sprawiedliwości, mecenas Zbigniew Ćwiąkalski zapowiadał żądanie rekordowego jak na warunki polskie zadośćuczynienia. Początkowo zamierzał domagać się 10 milionów, jednak z czasem nabrał apetytu na prawie dwa razy więcej: Komenda będzie żądał ponad 10 milionów złotych odszkodowania. "Marzę o założeniu rodziny".
Ostatnio w USA wyszło na wolność trzech mężczyzn, którzy spędzili w zakładzie karnym po trzy lata - przypomina w Fakcie prawnik. Każdy dostał po milionie dolarów za rok. Mieliśmy sprawę niesłusznie skazanego na 12 lat, który dostał 3 miliony złotych, ale on był uważany za płatnego mordercę i członka zorganizowanej grupy przestępczej. Żył w więzieniu jak król, o czym sam mówił. Nie można go porównywać ze sprawą Tomasza.
Zadośćuczynienie, o którym wspomina Ćwiąkalski, to nie to samo, co odszkodowanie. Odszkodowanie szacuje się na podstawie utraconych z powodu więzienia zarobków. W przypadku Komendy, który zawodowo zajmował się myciem samochodów, nie byłaby to zbyt wysoka kwota. Do zadośćuczynienia wlicza się szacunkowe straty emocjonalne i wizerunkowe ofiary oraz całej jej rodziny. Ćwiąkalski będzie wnioskował o 18 milionów złotych!
Tomek jedzie teraz do Rzymu pomodlić się na grobie Jana Pawła II - ujawnia prawnik. Czyniono starania, by mógł trafić na audiencję do ojca świętego Franciszka. Potem przyjedzie do mnie i opowie o gehennie w więzieniu. Jeśli pojawią się zarzuty, nasza pozycja będzie silniejsza".