Jedna z "ikon" _**Tańca z gwiazdami**_, Robert Kochanek, odchodzi z programu na dobre. Ogłosił oficjalnie, że 8. edycja była ostatnią, w której wziął udział. Powód? Jest ich nawet kilka. Kochanek mówi wprost, że tancerzom zbyt mało się tam płaci i nie docenia się włożonej przez nich pracy. Wszystkie honory zbiera zakochany w sobie Agustin Egurrola.
To my, tancerze wymyślamy choreografię. Zostawiają nam pełną dowolność - zdradza w wywwiadzie dla Gali. Najgorsze, że kiedy kończy się program, to prowadzący, a czasem jurorzy dziękują za choreografię nie nam, tylko Agustinowi Egurroli. To nie jest w porządku. Nie będę dziękował Egurroli. Augustin, z całym szacunkiem, nie ma z większością tych układów tanecznych nic wspólnego.
Kochanek twierdzi też, że jurorzy są stonniczy, mściwi i pozbywają się z programu osób, które im podpadły. Sugeruje też właściwie, że SMS-owe głosowania to pic na wodę:
Przekonałem się już w pierwszej edycji, że jakakolwiek polemika z nimi mści się na zawodniku. Wychyliłem się, bo jedna z ocen była moim zdaniem niesprawiedliwa w stosunku do gwiazdy. Potem szybko zostałem wyeliminowany z programu.
Narzeka też na zbyt niskie wynagrodzenie. Niestety, tancerze ponoszą koszty wybujałych wynagrodzeń gwiazd. Oszczędza się właśnie na nich: Z punktu widzenia tancerzy pieniądze są niewspółmierne do włożonej pracy. Historie o naszych wysokich gażach w "Tańcu z gwiazdami" są wyssane z palca.
Kochanek chce teraz wrócić do ternowania par i tańca turniejowego. Zapewnia, że nie będzie robił z siebie "klauna" jak Edyta Herbuś i Żora. Trzymamy za słowo:
Dostawałem podobne propozycje jak Edyta albo Żora. Zaproszono mnie do poprzedniej edycji "Jak ONI śpiewają". Miałem także zatańczyć w kanadyjskiej edycji "Tańca z gwiazdami". Nie mówię "nie". Ale klaunem nie zostanę.