Minęło 11 lat odkąd Cezary Pazura, wówczas świeżo po rozstaniu z Weroniką Marczuk, poznał w wagonie restauracyjnym 19-letnią Edytę Zając. Wyglądała wtedy zupełnie inaczej niż teraz, ale mimo to spodobała się Czarkowi. Jak wyznał później w wywiadzie, od razu dostrzegł, że jest ona "nieoszlifowanym diamentem".
Na świecie szybko pojawiły się dzieci i Edyta musiała zadowolić się stanowiskiem żony swojego męża. Jednak, jak zapewniała przy każdej okazji, nie zrezygnowała z własnych ambicji i wieczorami wkuwała do egzaminów na studiach.
Po odchowaniu dwojga dzieci, postanowiła znaleźć własne miejsce w show biznesie. Na początek zgłosiła do programu Top Chef. Gwiazdy od kuchni.
Jak wyznała, zdecydowała się wziąć udział w programie po to, by przekonać wszystkich, jak niesprawiedliwie ją dotąd oceniali.
Zrobili ze mnie głupią blondynkę, którą trzeba trzaskać po głowie, a ja taka nie jestem - tłumaczyła wtedy. Od dawna ciężko pracuję na siebie. Mam dobre wykształcenie i doświadczenie zawodowe. Udział w programie to tylko epizod.
Zanim jednak na dobre się rozkręciła, Czarek namówił ja na trzecie dziecko. Ich córka Rita przyszła na świat w Dzień Dziecka. W rozmowie z magazynem Flesz Edyta zapewnia, że tym razem nie da się zamknąć w domu.
Dzieciaki nie mogły się już doczekać nowego członka rodziny. A ja na razie mam dużo siły i energii do działania - przekonuje. W ciągu dwóch miesięcy mój blog odwiedzono 50 tysięcy razy. To liczba, która zaskoczyła otoczenie, ale też mnie samą. Jestem dumna, że udało mi się osiągnąć taki efekt. Z drugiej strony czuję na sobie większą odpowiedzialność za to, co robię i treści, które się tam pojawiają. Bardzo skrupulatnie dobieram tematykę postów i dbam o to, aby był to blog osobisty, a nie komercyjna tablica ogłoszeń z mydłem i powidłem.
W tej sytuacji Edyta nie może pozwolić sobie na dłuższy urlop macierzyński. Na szczęście w obowiązkach domowych i wychowaniu dzieci pomoże jej gosposia.
Przy mojej pracy i prowadzeniu bloga sama nie dałabym rady - wyjaśnia Pazura. Nie mam zamiaru oddawać spraw Cezarego komukolwiek. Myślę, że mój mąż też tego by nie chciał. Mam to szczęście, że moje biuro znajduje się w domu, więc będę pracować między kolejnymi karmieniami. Nie zdecyduję się jednak na pomoc niani.